Gronkiewicz-Waltz o sprawie kamienicy: W 1949 nie byłam na świecie. Wikło: Ona wpadła w panikę, jej tłumaczenia były kuriozalne
"Kobiety — silny samorząd" — to hasło pod jakim odbyła się konferencja prasowa w której uczestniczyła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Walz i inne działaczki Platformy Obywatelskiej. Głównym tematem spotkania miała być dbałość tej partii o kobiety na listach wyborczych, jednak to sprawa nielegalnego przejęcia kamienicy przez rodzinę Gronkiewicz-Waltz przypomniana przez tygodnik „wSieci” stała się głównym jej punktem.
Dziennikarze portalu niezalezna.pl i tygodnika "wSieci" postanowili wykorzystać możliwość zadania pytań i poprosili prezydent o odniesienie się do tematu.
— Jeśli chodzi o udziały, to było to za czasów Lecha Kaczyńskiego, nastąpił wówczas zwrot. W 2006 roku było tylko przyjęcie w zarząd. Myślę, że do tej pory nikt, mimo różnych prób ze strony lokatorów i skarg, wszystkie zostały odrzucone. Zgodnie z orzeczeniem sądu to rodzina jest właścicielem… — mówiła.
Gronkiewicz-Waltz pytana o szczegóły sprawy i „prawowitość” własności jej rodziny, odpowiedziała: Wszystkie organy państwowe powiedziały, kto jest właścicielem".
Kiedy dziennikarz zapytał od kiedy prezydent Warszawy miał tę wiedzę, wywiązał się dialog.
— W ogóle nie mam takiej wiedzy, bo się urodziłam w 1952 roku! — mówiła Gronkiewicz-Waltz.
— To nie jest odpowiedź na to pytanie — podkreślił Marek Pyza.
— Zgodnie z prawem i z tym, co mówią organy państwa, ona jest w rękach właścicieli — odparła prezydent.
— Zależy jakie organy i w którym roku — zauważył dziennikarz.
— W 1949 roku nie byłam na świecie — odpowiedziała.
— Ale zapadały wyroki, które świadczą, że została ukradziona. Także w III RP. Czy zna pani dokument z 2010 roku prokuratury, który świadczy, że przejęcie odbyło się z naruszeniem prawa? Czy pani nie zainteresowała się, w jakiej sprawie? — pytał Pyza.
— Wszystkie organy państwowe i wyroki prawomocne są jednoznaczne— odparła pani prezydent, po czym Małgorzata Kidawa-Błońska oznajmiła: "To ostatnie pytanie w ogóle!".
Sprawę komentował na antenie TV Republika Marcin Wikło z tygodnika "wSieci". Jak mówił, sprawa o której informuje artykuł Pyzy jest znana od wielu lat.
— Pyza dodarł do nowych dokumentów — mówił. Jak dodał, temat był dziś poruszany przez kontrkandydatów Gronkiewicz-Waltz w wyborach samorządowych — Przemysława Wiplera i Piotra Guziała — jednak, mogliśmy się o tym dowiedzieć jedynie z takich mediów, jak TV Republika czy portal niezalezna.pl. — Media mainstreamowe milczą — wskazał.
Dziennikarz stwierdził, że artykuł Pyzy zawiera twarde opinie. — Hanna Gronkiewicz-Waltz udaje, że sprawa nie jest jej znana, a te dokumenty zostały wysłane do ratusza — podkreślił.
Odnosząc się do zachowania prezydent Warszawy podczas konferencji prasowej stwierdził, że wpadła w panikę. — Jej tłumaczenie było kuriozalne — ocenił.
CZYTAJ TAKŻE:
Kradziona kamienica w majątku rodzinnym Hanny Gronkiewicz-Waltz