Gra o Polskę czy gra Polską? PRZECZYTAJ KONIECZNIE!
Można angażować się w działania na rzecz naszej Ojczyzny, ale w istocie być pionkiem w czyjejś obcej grze Polską. W dzisiejszej, dynamicznej rzeczywistości aby się nie pogubić, potrzebna jest mapa - pisze w "Gazecie Polskiej" prof. Andrzej Zybertowicz.
Niniejszy tekst proponuje pewne jej zarysy. Kluczem niech będą trzy formuły: patriotyzmu, realizmu oraz zdrady. W ramach tego (świadomie upraszczającego) podziału Polacy jawią się jako podzieleni na trzy typy środowisk:
Po pierwsze, mamy patriotów – zwolenników Polski podmiotowej, ergo suwerennej.
Po drugie, mamy Polaków, którzy także uważają się za patriotów, ale zarazem sądzą, iż są realistami, którzy myślą, że zamiast zabiegać o utopijną suwerenność,
Po trzecie, mamy też zdrajców, którzy do Polski i polskości mają stosunek to obojętny, to pogardliwy. Którzy będą współpracowali – to jawnie, to skrycie – z każdym podmiotem obcym, który postrzegają jako silniejszy.
Rozwińmy te formuły i zobaczmy, co z tego wynika dla naszego rozumienia sytuacji, w której znajduje się Polska w 2017 r., rok przed 100. rocznicą odzyskania niepodległości.
Zdrajcy
Zdrajcy uważają – w duchu znanej frazy Wiaczesława Mołotowa o naszym kraju jako bękarcie Traktatu Wersalskiego – że Polska w dłuższej skali nie jest zdolna do samodzielnego bytowania. Polacy Powinni pogodzić się z tym, że ich miejsce jest albo w gronie narodów słowiańskich (z najliczniejszym z nich – „nuklearnym” narodem Rosjan na czele), albo też w grupie coraz bardziej kosmopolityzującego się świata liberalnego Zachodu. Zdrada może mieć zatem swoje historiozoficzne usprawiedliwienie. Ale wcale go nie potrzebuje. Zdrada może być po prostu pochodną wobec obecnego pewnie w każdym narodzie „genu” uległości – wobec każdego, kto postrzegany jest jako potęga nie do przemożenia.
Ongiś trenowano uległość wobec Związku Sowieckiego. Później niektóre środowiska post-komunistyczne jako potęgę rozpoznały USA, hegemona, który zwycięsko wyszedł z okresu zimnej wojny. Nieco później mieliśmy wasalizowanie się wobec niektórych odłamów elit Unii Europejskiej, w tym lansujących lewackie wizje inżynierii społecznej. Nie brak też uległych wobec wielkich międzynarodowych korporacji. Potem, gdy Rosja wyszła z Jelcynowskiej smuty, uaktywnili się zdrajcy w kostiumach panslawizmu. Zaś w ostatnim okresie można odnieść wrażenie, iż amatorzy zdrady znajdują sobie nowego hegemona, z którym jak najprędzej chcieliby się ułożyć – Chiny, które ponoć są już o krok od tego, by globalizację przejąć z rąk słabnącej Ameryki.
Realiści, realiści, „realiści”
Dlaczego szansa wolności, jaką Polacy otrzymali w roku 1989, została wykorzystana tak niezadowalająco? Przełom lat 80. i 90. XX wieku to okres, kiedy globalizacja była w pełnym rozpędzie. Otrzymaliśmy szansę urządzenia spraw we własnym domu, ale w świecie tak dynamicznym nie wystarczały już dawne, historycznie zdawałoby się sprawdzone, wyobrażenia. Potrzebne było nowe, kreatywne rozumienie naszego historycznego dziedzictwa. Tymczasem, jak celnie wskazał Ryszard Legutko w „Eseju o duszy polskiej”, wolność otrzymał naród po całej serii katastrof cywilizacyjnych. Upadek I Rzeczypospolitej, zabory, dwie światowe wojny, wreszcie dekady komunistycznych rządów zdegradowały kulturową substancję narodu. A po roku 1989 nie postawiono na porządku dziennym zadania jej odbudowy.
Droga do wolności ściśle wiązała się z wyzwaniem włączania Polski do struktur NATO i UE. Korzyści wydawały się oczywiste: ściślejsze przyłączenie do Cywilizacji Zachodu, szanse na większy rozwój gospodarczy i międzynarodowe gwarancje bezpieczeństwa.
Koszty przez dłuższy czas były słabo dostrzegane: zanim odbudowaliśmy tkankę instytucji suwerennego państwa ufundowanego na kulturze narodowej, musieliśmy wejść w proces częściowego ograniczania naszej suwerenności. Okoliczności te – jedna wynikająca z kulturowej słabości, druga z globalizacyjnej dynamiki współczesności – dały solidne, choć częściowo złudne, podglebie dla narracji realistów.
CAŁOŚĆ CZYTAJ W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "GAZETA POLSKA"
Zapraszamy do kiosków! #GazetaPolska
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) 6 czerwca 2017
Czytaj więcej na https://t.co/ZvUGL4rOIK - Tygodnik Niepodległego Polaka pic.twitter.com/Q35y2AhHmb