Jak chcieli unieważnić wybory? Prof. Piotrowski ujawnia kulisy
Kiedy Polacy wybrali prezydenta, w cieniu rozgrywała się druga kampania - sądowa. Gra toczyła się nie tylko o Karola Nawrockiego, ale o coś znacznie więcej: kto w Polsce ma decydować o wyniku wyborów: naród czy środowiska prawnicze powiązane z polityką.
We wtorek Sąd Najwyższy Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych ogłosił, że wybory prezydenckie 1 czerwca 2025 roku były ważne, a Karol Nawrocki został wybrany legalnie i skutecznie. Zgłoszone protesty i nieprawidłowości, choć istniały, nie miały wpływu na wynik wyborów.
Dzisiaj gościem programu „Miłosz Kłeczek Zaprasza” w Telewizji Republika był profesor Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. W rozmowie z redaktorem Miłoszem Kłeczkiem ujawnił kulisy gry politycznej wokół Sądu Najwyższego i prób zablokowania jego decyzji.
Chodziło o przekroczenie terminu
Zanim SN wydał orzeczenie, premier Donald Tusk i minister sprawiedliwości Adam Bodnar kwestionowali kompetencje Izby, która wydała orzeczenie. Powoływali się na orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz). Zdaniem rządu, Izba Kontroli Nadzwyczajnej „nie jest sądem”.
Profesor Piotrowski jednoznacznie skrytykował te działania:
- Jeżeli traktujemy poważnie te wybory, które się odbyły, Konstytucję i to wydarzenie, to nie ma innej izby właściwej do stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich niż ta, która to zrobiła. Sprawy wyboru prezydenta, jak to zostało powiedziane w uzasadnieniu, nie leżą w gestii prawa europejskiego
- wyjaśnił.
Zwrócił też uwagę na ograniczenia kompetencji TSUE, które nie ma uprawnień do tego, aby wypowiadać się o ustroju polskiego wymiaru sprawiedliwości w obszarach, które nie dotyczą kwestii europejskich.
- Status izby nie jest dziedziną objętą prawem Unii Europejskiej. Gdyby więc chodziło o problem ze stosowaniem prawa europejskiego, to wtedy można by powiedzieć, że ten sąd nie jest właściwy
- stwierdził.
I równie jasno ocenił kompetencje ETPCz:
„Trafnie SN podniósł w uchwale, że sprawy wyborcze nie są sprawami cywilnymi ani karnymi, a więc nie podlegają orzecznictwu ETPCz”.
Polityczna obstrukcja. „Walka była o powtórzenie wyborów”
Zdaniem profesora Piotrowskiego, działania rządu miały jeden konkretny cel: doprowadzić do przekroczenia 30-dniowego terminu na ogłoszenie ważności wyborów, co oznaczałoby konieczność ich powtórzenia.
- W interesie tych osób i organizacji jest to, aby tego nie rozumieć i żeby wynik wyborów mógł być kwestionowany, a zwłaszcza, żeby przekroczyć ten termin 30 dni, który jest określony w prawie na zbadanie ważności wyborów
- powiedział profesor Piotrowski.
I dodał, wyjaśniając dlaczego przedstawiciele obozu władzy tak konsekwentnie chcieli utrudnić pracę Sądowi Najwyższemu, o co w tym wszystkim chodziło.
- Po upływie tego terminu SN traci uprawnienie do wydania ważności wyborów prezydenta (...). Walka była o to, aby stwierdzić, że nie jest sądem, wyłączyć jej sędziów i przekazać innej izbie. To by spowodowało przekroczenie tych 30 dni i wybory trzeba by było powtórzyć
- powiedział.
Kto decyduje w demokracji – naród czy elity prawnicze?
W rozmowie z Miłoszem Kłeczkiem profesor Piotrowski postawił zasadnicze pytanie:
„W tle tego wszystkiego mamy pytanie: kto decyduje o wyborach: wyborcy, czy prawnicy. Demokracja nie polega na tym, że o wyniku wyborów decydują prawnicy, ale decydują o nich wyborcy”.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X