Gmyz o zespole Laska: To jest kataryna, maszynka, która ma gadać
- Maciejowi Laskowi zupełnie nie przeszkadza, że ciągle pojawiają się nowe informacje, które podważają wiarygodność raprotów na które się powołuje, tylko idzie w zaparte - powiedział na antenie Telewizji Republika dziennikarz Cezary Gmyz, komentując reakcję zespołu Laska na doniesienia tygodnika "W Sieci".
Tygodnik „W Sieci” dotarł do szczegółowego raportu archeologów, którzy pół roku po katastrofie smoleńskiej dokonywali badania miejsca tragedii. Dziennikarze tygodnika twierdzą, że zawarte w nim wyniki badań mogą wskazywać, że na pokładzie tupolewa doszło do wybuchu. Publikacja spotkała się z bardzo szybką reakcją Zespół ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy z 10 kwietnia, który stanowczo zaprzeczył doniesieniom zawartym w artykule.
Kwestię tę skomentował na antenie Telewizji Republika dziennikarz śledczy Cezary Gmyz.
- W try miga zebrał się zespół Laska i oświadczył po raz kolejny, że wybuchu nie było. I ta sama argumentacja, którą znamy zarówno z raportu Anodiny, jak i raportu Millera została nam powtórzona po raz kolejny – stwierdził dziennikarz. Jak dodał, Maciejowi Laskowi zupełnie nie przeszkadza, że ciągle pojawiają się nowe informacje, które podważają wiarygodność obu raportów, tylko idzie w zaparte.
Zdaniem Gmyza, komisja nie jest w stanie wytłumaczyć, w jaki sposób odłamki samolotu znalazły się przed miejscem katastrofy. Jak tłumaczył, w momencie w którym np. samochód zderza się przodem z jakąś przeszkodą, to wszystko przemieszcza się do przodu, ludzie z tego samochodu zawsze wypadają przez przednią szybę. - Nie ma takiej możliwość, żeby poleciało do tyłu - przekonywał. - W Smoleńsku mamy do czynienia z fizyką, która nie jest nam znana, która zaprzecza wszystkim prawom fizycznym - kontynuował. Szczątki przemieściły się 40 metrów do tyłu, mimo że siła pchała samolot do przodu - tłumaczył. - Chciałbym usłyszeć wiarygodne wytłumaczenie zawieszenia praw fizyki w Smoleńsku z ust Macieja Laska – przyznał dziennikarz.
- Pojawiają się nowe informacje, a zespół Laska mówi ciągle to samo. To jest po prostu kataryna. Maszynka, która ma gadać - stwierdził. - Czym jest zespół Laska? To zespół Public Relations - dodał. Jak ocenił, on nie zajmuje się przeprowadzaniem żadnych nowych badań, jeżdżeniem do Smoleńska, pobieraniem kolejnych próbek, tylko występowaniem za każdym razem, kiedy pojawi się kłopotliwa publikacja. Zdaniem Gmyza, spotyka się on wówczas jedynie z „lizusami władzy” – wybranymi dziennikarzami - i nie ma odwagi na spotkanie z tymi, którzy zadadzą mu niewygodne pytania. Kończąc Cezary Gmyz zaapelował do Macieja Laska, aby ten przyszedł do TV Republika i odpowiedział na pytania, które on chciałby mu zadać i dodał, że będzie miał nieograniczony czas na udzielenie odpowiedzi.
Prowadząca program Katarzyna Gójska-Hejke przyznała, że był on wielokrotnie zapraszany przez stację, jednak nigdy takiego zaproszenia nie przyjął.