Gmyz o abp. Bolonku: Najlepsza jest agentura, której nikt nie podejrzewa
Na antenie Telewizji Republika Cezary Gmyz ujawniał szczegóły dotyczące donosu na płk. Kuklińskiego. – Problem polega na tym, że najlepsza jest agentura, której nikt o nic nie podejrzewa. Jaki pożytek byłby z człowieka, na którego wszyscy mrugają okiem i mówią, że jest agentem? Najlepsi agenci to ludzie największego zaufania – mówił dziennikarz "Do Rzeczy" i Telewizji Republika.
Na ekrany polskich kin wszedł niedawno film „Jack Strong” w reżyserii Władysława Pasikowskiego, przybliżający właśnie historię płk. Kuklińskiego.
– Widziałem film, podobał mi się, ale czytanie akt sprawy Kuklińskiego o kryptonimie „Renegat” spowodowało u mnie o wiele większe wypieki na twarzy – stwierdził Cezary Gmyz dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” i Telewizji Republika.
Cezary Gmyz przybliżał w rozmowie początki współpracy amerykańskiego wywiadu z Watykanem. – William Casey (Dyrektor Centrali Wywiadu Amerykańskiego) odbył szereg tajemnych misji do Rzymu, przylatywał „Black Jackiem”, samolotem pozbawionym okien, i udawał się na spotkanie z Janem Pawłem II – opowiadał Cezary Gmyz. – Casey przekazywał informacje, które pochodziły od płk. Kuklińskiego – dodał.– CIA nie miało pojęcia, że w najbliższym otoczeniu papieża działa od czerwca 1981 roku agent o pseudonimie „Lamos” – twierdzi Gmyz.
Dziennikarz opowiadał również o okolicznościach zwerbowania abp Bolonka przez Służby Bezpieczeństwa. – Z akt IPN-u wynika, że został zwerbowany w czerwcu 1981 roku – mówił. – Zaczęto go rozpracowywać już w roku 1971. Został on pozyskany nie przez rezydenturę rzymską, tylko przez centralę wywiadu, możliwe, że w osławionej Magdalence – przybliżył Gmyz.
– CIA popełniło błąd, bo nie było w stanie zidentyfikować, że w tak bliskim otoczeniu Jana Pawła II pracowała taka osoba – stwierdził dziennikarz. Podkreślił również, że abp Bolonek uchodził wówczas za osobę bardzo zaufaną i w zasadzie pozostało tak do dzisiaj. – Pozostaje nadal w Służbie Dyplomatycznej, jest w Stolicy Apostolskiej. (...) Kardynał Dziwisz nie mógł uwierzyć w to, że taka osoba mogła się dopuścić zdrady – mówił Gmyz.
– Problem polega na tym, że najlepsza jest agentura, której nikt o nic nie podejrzewa. Jaki pożytek byłby z człowieka, na którego wszyscy mrugają okiem i mówią, że jest agentem? Najlepsi agenci to ludzie największego zaufania – mówił Cezary Gmyz.