– Policjanci po skończonych Światowych Dniach Młodzieży zostali pożegnani oklaskami przez pielgrzymów, którzy wołali "dziękujemy policji!". To było coś zupełnie niespodziewanego – powiedział Cezary Gmyz.
W programie "Chłodnym Okiem" Cezary Gmyz komentował bieżące wydarzenia.
"Nie ma obawy, że ktoś pomyli powstańca z młodym człowiekiem"
Odniósł się m.in. do sporu wokół 72. rocznicy Powstania Warszawskiego.
– Ta próba wygenerowania sztucznego konfliktu wokół Powstania Warszawskiego spełzła na panewce – ocenił dziennikarz. – Nikt nie buczał, Hannę Gronkiewicz-Waltz przywitała grobowa cisza – dodał. Cezary Gmyz przypomniał, że konflikt zaczął się od "Gazety Wyborczej, "od sporu o opaski, które są noszone od dziesięciu lat". – Ludzie, żeby oddać hołd, wkładają opaski, Instytut Pamięci Narodowej także wypuścił w tym roku opaski i kotwice ze znakiem Polski Walczącej – zauważył. – To nie jest tak, jak sugeruje "Gazeta Wyborcza", że wszyscy powstańcy są przeciwni noszeniu opasek ku ich czci. Jest grupa, która uważa, że "nie", póki ostatni powstańcy jeszcze żyją, tych opasek nie powinno się nosić. Ale nie ma obawy, że ktoś pomyli powstańca z młodym człowiekiem – dodał.
"Policja w tej chwili jest taką służba mundurową, która zyskuje na szacunku"
Cezary Gmyz skomentował także film, opublikowany w internecie, który pokazuje podrzucenie przez pracowników telewizji TVN butelek po piwie do śmietników, z których korzystali policjanci, w czasie Światowych Dni Młodzieży. Na Facebooku pojawił się opis całej sytuacji, który dziennikarz śledczy przytoczył:
W głowie mi się to nie mieści, co właśnie zobaczyłem i co usłyszałem od policjantów. Wiemy jacy potrafią być dziennikarze, ale to się nadaje do wykluczenia tych panów z zawodu dziennikarzy.
Szczecińscy policjanci zatruli się podczas ŚDM - kilku z nich wylądowało pod kroplówką. Pełnili służby po kilkanaście godzin, spali po kilka godzin. Znosili upał, brak wody, deszcz, fatalne warunki zakwaterowania, żarcie, które urąga wszelkim standardom ale poniższe nagranie jest poniżej jakiejkolwiek krytyki.
TVN opisało sprawę zatrucia się policjantów i umieściło artykuł na głównej stronie serwisu internetowego. Czy teraz drążą i chcą wyprodukować sensację?
Policjant, który nagrał ten film telefonem na własne oczy widział, jak pracownicy TVNu podrzucają butelki po piwie oraz kilka produktów spożywczych, których nie mieli w racjach żywnościowych.
Wszyscy wiemy, jak było. Policjanci oddziałów prewencji nie mieli nawet czasu na alkohol! Budzili się o 2-giej w nocy, docierali na teren, zabezpieczali wyznaczone odcinki służbowe, wracali na miejsca zakwaterowania oddalone o wiele kilometrów od miejsca pełnienia służby, zdawali broń, jedli to co nazywano kolacją i brudni, przemęczeni, czasem przemoknięci i wypruci przez upał szli spać.
Jesteśmy po prostu zażenowani - nas za fabrykowanie dowodów posadzi się do więzienia i wyrzuci ze służby. Za pomówienia tak samo. Czy tych pracowników spotkają taki konsekwencje? Nie sądzę.
Policjanci, funkcjonariusze innych służb, ratownicy oraz żołnierze to cisi bohaterowie tych szalonych dni młodzieży. Wszyscy odwalili kawał świetnej roboty mimo ogromnych braków w dowodzeniu i logistyce. A na koniec dostajemy takiego oto kwiatka.
– Na szczęście ludzie docenili pracę policji, której nie doceniła stacja TVN – zauważył dziennikarz. – Policjanci po skończonych Światowych Dniach Młodzieży zostali pożegnani oklaskami przez pielgrzymów, którzy wołali "dziękujemy policji!". To było coś zupełnie niespodziewanego. Policja musiała przez wiele lat pozbywać się tego garbu milicji obywatelskiej, rządziła obyczajowość komunistyczna – ocenił. Cezary Gmyz dodał, że "policja w tej chwili jest taką służba mundurową, która zyskuje na szacunku".
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Mężczyzna, który chciał wnieść składniki bomby na krakowskie Błonia, trafił do aresztu