Romand Giertych, znany poniekąd polityk, kojarzony głównie z Ligą, najwyraźniej zdenerwował się po przeczytaniu porannej prasy. Jak sam donosi na profilu w medich społecznościowych "nie jest tak, że zajął się jakoś szczególnie śledzeniem."
Były polityk Ligi Polskich Rodzin, a obecnie inna eminencja w Koalicji Obywatelskiej, człowiek znany z umiłowania włoskich klimatów, zareagował na artykuł w Gazecie Polskiej. Artykuł dotyczący pewnej niedogodnej przeszłości rodziny posłów Koalicji Obywatelskiej. O ujawnionych przez gazetę mrocznych tajemnicach rodziny Gajewskich dość obrazowo na antenie Telewizji Republika mówiła Małgorzata Golińska, posłanka Prawa i Sprawiedliwości:
"Informacje wstrząsające. Gratuluję odwagi autorom tego artykułu i poważnie zastanawiam się, czy mają odpowiednią ochronę. Dotknęli tematu, za którym mogą stać służby i wcale nie zdziwiłabym się, gdyby dzisiaj to oni spotykali się z różnego rodzaju atakami"
Jak mocno dotknęli tematu dziennikarze Gazety Polskiej możemy wnosić właśnie z reakcji na platformie X słabowitego mecenasa.
Jak podpowiadają psychologowie:
Sposób wypowiedzi sugeruje, że autor stara się obrócić negatywne informacje w żart, co może wynikać z potrzeby obrony lub odreagowania. Sarkazm bywa używany jako tarcza, szczególnie w odpowiedzi na publiczny atak, kiedy osoba czuje się pod presją.
Sam Giertych, prawdopodobnie pod presją, w tej akurat historii czuć się nie musi, ale sprawa mroku rodziny posłów, z których jeden jest wiceministrem sprawiedliwości rzuca mrok na Giertychowe środowisko.
Pod postem komentarze w dość podobnym tonie:
Komentarzy wspierających irytację mecenasa, co kot napłakał. Pewno na farmie wszyscy już posnęli.
Źródło: Republika
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Nisztor: ws. Collegium Humanum chodzi o masowy proceder kupowania dyplomów - to sprawa ponadpolityczna