– Gdy się dowiedziałam, że Michał Kondrat robi film o Kolbem, to go nie odstępowałam (śmiech). Nie liczyłam na rolę matki świętego. Zresztą ona miała ciemne oczy i była niską korpulentną kobietą. A ja jestem długonogą korpulentną blondynką - powiedziała Dominika Figurska.
Do kin trafił film „Dwie korony” o św. Maksymilianie Kolbem. Gra Pani matkę świętego. Ta rola, choć niewielka, wydaje się bardzo trudna. W filmie jest scena, w której mały Rajmund, bo tak miał właściwie na imię Kolbe, podchodzi do matki i mówi, że ukazała mu się Matka Boża. A Pani ma kilka sekund, by zareagować. Skąd Pani wiedziała, jak to zrobić?
Ta scena, choć krótka, może powiedzieć bardzo wiele o kobiecie. Jak zareagować na takie wyznanie? Wiedziałam, że matka Kolbego była bardzo bogobojna. My- ślę, że to za jej sprawą synowie trafili do franciszkanów. To ona nadała domowi religijny rys. Zresztą sama chciała pójść do klasztoru, ale nie mogła, gdyż nie było na to stać jej rodziny. Zdecydowała się na małżeństwo z równie głęboko wierzącym człowiekiem. Przez te kilka sekund mogłam być matką Kolbego.
I?
I uważam, że ona uwierzyła, że jej dziecku mogła objawić się Matka Boża. Starałam się pokazać, że to, co mówi do niej syn, nie jest czymś nowym i nie jest jakąś abstrakcją. Jej życie przygotowało ją do tego.
A jak Pani zareagowała, gdy się dowiedziała o takiej filmowej propozycji?
Bardzo się ucieszyłam!
A powinna się Pani chyba wystraszyć…
W ogóle się nie wystraszy- łam. Gdy się dowiedziałam, że Michał Kondrat robi film o Kolbem, to go nie odstępowałam (śmiech). Nie liczyłam na taką rolę. Zresztą matka Rajmunda miała ciemne oczy, była niską korpulentną kobietą. Ja jestem długonogą korpulentną blondynką. Ale wciąż dopytywałam o film, o to, czy znajdą się w nim jakieś konkretne fakty, o których czytałam. Reżyser szybko więc się zorientował, że mam sporą wiedzę na temat życia świętego. Zobaczył moje zaangażowanie i chyba dlatego powierzył mi tę rolę. Bardzo się ucieszyłam.
Ma Pani coś wspólnego ze świętym Kolbem?
Mam.
Od razu się Pani przyznała?
Nie jest Pani zbyt skromna (śmiech). Kolbe miał bruzdę na czole charakteryzującą ludzi porywczych. Ja też jestem porywcza. I tak samo jak on zakładam, że wszystko jest w życiu możliwe. Na studiach miałam opinię, że rzucę się w wir kariery, dzieci nie będę miała, bo je zgubię. A tymczasem mam piątkę dzieci. I wiem, że w moim życiu wszystko jest możliwe. Nie uwierzyłabym, gdyby mi ktoś powiedział, że będę prowadziła program w telewizji Republika. A jednak. Właściwie od urodzenia towarzyszą mi takie niemożliwości, które stają się możliwe. Urodziłam się jako wcześniak. Dużo chorowałam, miałam zeza, ząbki bez szkliwa, byłam obcięta na garnek. I takie dziecko mówi, że będzie aktorką. Można tylko uśmiechnąć się z pobłażaniem...