– On (Marek M.) robi wrażenie jakby znał prawo na pamięć, ale to są tylko pozory. Podczas przesłuchań to było słychać – to jest po prostu burak! Chamski w obyciu z ludźmi – powiedziała Ewa Andruszkiewicz dla Telewizji Republika. – Państwo nawaliło na całej linii – dodała.
– Byłam świadkiem w tej sprawie. Nie miałam dostępu do dokumentacji. Pamiętam tę decyzję, którą wydało miasto stołeczne Warszawy. On przejął całość za śmieszne pieniądze. Pamiętam jak kazał płacić Joli 500 zł, bo przeszła po błocie, które on zrobił. Jolanta była osobą, która uświadomiła nam, że my mamy prawa. Wiem, że w tej sprawie pan Mosakowski zeznawał w sądzie, że była decyzja, która zapadła w MSWiA. Uznawała, że decyzja z lat 40 była naruszeniem prawa i on twierdził, że miasto nielegalnie podpisało umowy z mieszkańcami i on ma do tego prawo. My pokrzywdzeni dziką reprywatyzacją uważamy, że mieliśmy umowy zawarte z miastem i one są ważne do dzisiaj. Nie mieszkam w Warszawie od 7 lat, ale uważam, że miasto wciąż jest zobligowane do wynajmowania mi mieszkania w oparciu o tę ustawę. Państwo nawaliło na całej linii – podkreśliła Andruszkiewicz.
„Z ludzi pokrzywdzonych nigdy ta trauma nie zejdzie”
– Świetny tekst napisała pani Dorota Kania. Pracowała nad tym, znalazła nazwiska osób, które występowały w latach 70 o paszporty wielokrotne m.in. Marek M. On robi wrażenie jakby znał prawo na pamięć, ale to są tylko pozory. Podczas przesłuchań to było słychać – to jest po prostu burak! Chamski w obyciu z ludźmi. Wiem jak przychodził do starszych pań, przychodziła z ciastkami, kwiatami był miły. To kończyło się dla nich zawsze źle. Były przez niego omotane, miały go serdecznie dość. Był czas, kiedy nawet wobec mnie sypał komplementy. Nigdy nie przeżyłam takiej traumy, kiedy okazało się, że to jej (Jolanty Brzeskiej) ciało znaleziono w tym lesie. Z ludzi pokrzywdzonych nigdy ta trauma nie zejdzie - podkreślała.
„On był całkowicie bezkarny”
– Myślę, że to są dużo większe kwoty. Cieszy mnie, że równolegle idą prace prokuratury. Jego należy rozliczyć całościowo. On sobie życzył za mieszkanie na Krakowskim Przedmieściu, gdzie odciął wodę, ogrzewanie, prąd 100 zł za metr kwadratowy mieszkania. To był rok 2009 i wszystko uchodziło mu płazem. On był całkowicie bezkarny. Cały czas pokazywał nam, że on tutaj rządzi i ustala prawo. Doprowadził do bestialskiej śmierci Jolanty Brzeskiej. To było dla mnie wstrząsające. Nie można przejść obok tego obojętnie i powiedzieć „nic się nie stało” - mówiła.