Jan Dziedziczak z Prawa i Sprawiedliwości odnosząc się do nowych faktów ws. afery taśmowej stwierdził, że opinia publiczna powinna poznać treść tych nagrań, a osoby, których rozmowy zarejestrowano powinni stanąć w prawdzie. – Polacy powinni zdecydować, czy to jest na tyle kompromitujące, że nagrane osoby powinny zniknąć z polityki czy nie. Teraz Polacy nie mają tego wyboru – tłumaczył.
W ostatnich dniach media publikują kolejne informacje zawarte w aktach dotyczących śledztwa ws. afery taśmowej. Wczoraj tygodnik "Do Rzeczy". Cezary Gmyz po lekturze materiałów stwierdził, że z wyjaśnień kelnerów wynika, że zarejestrowali oni rozmowy czołowych przedstawicieli Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jak mówił, kelnerzy udzielili informacji obciążających nie tylko Marka Falentę, ale przede wszystkim czołowe postaci polskiego życia publicznego. CZYTAJ TAKŻE
– Osoby, które miały możliwość zapoznania się z tymi aktami, mówią, że zawarta w nich wiedza jest porażająca i przewróciłaby każdy układ w normalnym demokratycznym kraju – mówił na antenie TV Republika Jan Dziedziczak.
Jak tłumaczył, opinia publiczna mogła zapoznać się jedynie z częścią nagrań, a i tak wszystko o czym na nich mówili sprawdziło się. – My nie przypadkowo we wrześniu 2014 roku, a więc już ponad pół roku temu wnioskowaliśmy o komisję śledczą w tej sprawie. Opinia publiczna powinna się dowiedzieć co było na tych taśmach, bo one wciąż mogą być używane do szantażu – przekonywał.
– Jan Kulczyk rozmawiał z najważniejszymi osobami w kraju. Ja chciałbym wiedzieć, jak wyglądała sprawa sprzedaży CIECH-u. Właśnie komisja śledcza powinna zbadać, czy to, co było ustalane zostało wcielone w życie i czy skarb państwa na tym stracił – podkreślił poseł PiS.
Gość Michała Rachonia przekonywał, że przyszedł czas, żeby politycy, którzy są nagrani stanęli w prawdzie. – Trzeba było mądrzej mówić, albo mądrzej myśleć. Cały proceder związany z aferą taśmową pokazuje, co ci ludzie myślą naprawdę i jak bardzo to się różni od tego, co mówią przed kamerami.
Odnosząc się do faktu, że prokuratura nie chce ujawnić treści nagrań, Dziedziczak powiedział: Może ci sami ludzie nagrali też prokuratorów, którzy decydują o tym, czy to ujawnić czy nie.
– Polacy powinni zdecydować, czy to jest na tyle kompromitujące, że nagrane osoby powinny zniknąć z polityki czy nie. Teraz Polacy nie mają tego wyboru – skwitował.