W jednym z warsztatów samochodowych w Sopocie doszło do tragedii. Dwóch mężczyzn najprawdopodobniej podtruło się spalinami. Dwóch pracowników zostało dłużej w firmie, aby dokończyć naprawę auta. Zostali znalezieni w piątek rano. Jeden z nich nie żył, a drugi w ciężkim stanie trafił do szpitala. Mimo udzielonej pomocy zmarł.
Mężczyźni zostali znalezieni w piątek rano przez kobietę, która przyszła do sopockiego warsztatu samochodowego. Informacje te podał oficer prasowy sopockiej komendy powiatowej policji asp. szt. Tomasz Frąckowiak.
Kobieta zadzwoniła po pomoc. Wezwana na miejsce załoga karetki pogotowia podjęła próbę reanimacji obu mężczyzn. Okazało się, ze jeden z nich - 52 latek - nie żyje. Drugi mężczyzna, w wieku 36 lat został przewieziony do szpitala na gdańskiej Zaspie, który posiada komorę hiperbaryczną. W piątek popołudniu policja poinformowała, że mimo udzielonej pomocy mężczyzna zmarł.
Według Frąckowiaka, mężczyźni najprawdopodobniej zatruli się spalinami. Czwartkowy wieczór na Pomorzu był mroźny i mężczyźni najwidoczniej próbowali dogrzać się, korzystając z ogrzewania innego auta stojącego w warsztacie. Zdaniem policji wskazywać ma na to fakt, że gdy znaleziono mężczyzn, silnik samochodu nadal pracował. - Spaliny nie miały gdzie uciekać, mężczyźni najprawdopodobniej zatruli się nimi - powiedział oficer prasowy.
Dodał, że ta wersja jest najbardziej prawdopodobna, ale nie będzie jedyną badaną przez policję i prokuraturę. Policja wykluczyła udział osób trzecich.