– Jestem zaniepokojona sytuacją Polski, która mając szansę obserwacji świetnego człowieka, filozofa i poety, nie zauważyła tego, co on naprawdę przyniósł światu – mówiła dr Wanda Półtawska, z zawodu psychiatra, ale też przyjaciółka Karola Wojtyły. – Nie zrozumieli nauczania, wagi pontyfikatu wspaniałego i tego człowieka – dodała, mówiąc o świętym Janie Pawle II.
Przyjaciółka Jana Pawła II odnosiła się do wielu kwestii trapiących Polaków. Mówiła m.in. o rodzinie. – Rodzina... niech pan weźmie rocznik statystyczny. Ja zdradziłam ostatnio: ostatnie 25 lat - co roku więcej rozwodów. Rodziny nie ma, rodzina nie spełnia swojego zadania i tu jest właśnie problem – oceniła dr Półtawska.
Pytana o stanowisko Kościoła wobec gender, stwierdziła, że „dla ludzi jest najgorsze, co może być, jak tracą poczucie swojej tożsamości i nie wiedzą kim są”. – Człowiek musi mieć korzenie, żeby rosnąć. Człowiek musi rosnąć. Może być coraz bardziej człowiekiem, lub coraz mniej człowiekiem – podkreślała. – Bo człowiek traci swoją własną tożsamość. Traci poczucie męskości, odpowiedzialności za to, że jest mężczyzną. Traci poczucie odpowiedzialności za kobietę, która jest macierzyństwem – wyjaśniała.
Dopytywana o kwestię równouprawnienia, odparła: – A któż im "krzywo-uprawniał"? Każdy jest równouprawniony. Każdy ma oczy, ręce, nogi i życie dane. To nie jest prawda, że komuś brakuje czegokolwiek. Bo człowiek jest potencjalnie stworzony z jednej komórki a dopiero potem się rozwija i ciało, intelekt, jego psychika. I powinna rozwijać się jego dusza.
– Człowiek żyje po to, żeby umrzeć. Karol Wojtyła, stawszy się papieżem, w Paryżu powiedział do młodzieży: pamiętajcie, że życie tu, na ziemi jest drogą i tylko drogą. Niczym więcej. Jest drogą do nieba, bo człowiek nie jest stworzony dla ziemi, tylko dla nieba. Jak wyszłam z łagru, to myślałam, że ludzie są absolutnie zwariowani, ponieważ w ogóle żyją bez sensu, bo żyją tak, jakby nie było śmierci – przypominała dr Półtawska.
– Wykłady dla studentów zaczynam od takiego pytania: słuchajcie, co ja mogę wam powiedzieć? Ale wiem o was jedną, jedyną rzecz: na pewno umrzecie. To jest jedyny pewny punkt w życiu każdego człowieka. Wszystko inne jest niepewne. I ludzie tego punktu najważniejszego w ogóle nie biorą pod uwagę, albo chcą zepchnąć na margines. Umrą i nie wezmą ze sobą nic i to jedno jest pewne. No to ludzie, to jak to wiecie, no to żyjcie tak, żeby śmierć była szczęśliwa. Celem życia ludzkiego jest szczęśliwa śmierć. Przejście - tak, jak się napisano o Janie Pawle II, że poszedł do domu ojca - przejście na drugi wymiar, w który trzeba wierzyć oczywiście. Nie wierzysz, no to jest pustka, nihilizm i dlatego się szerzy to, co się szerzy. Ludzie szukają i nie wiedzą czego – mówiła na antenie RMF FM.
Dr Półtawska podkreślała również, że jest zaniepokojona sytuacją Polski, która „mając szansę obserwacji świetnego człowieka, filozofa i poety, nie zauważyła tego, co on naprawdę przyniósł światu”. – Jestem tą osobą, która obserwuje, co się dzieje. Nie zrozumieli nauczania, wagi pontyfikatu wspaniałego i tego człowieka. Ale on powtarzał: otwórzcie oczy duszy, widzą co innego, niż ciało. Chciał pokazać ludziom wymiar człowieka. Człowiek nie jest ciałem, człowiek ma ciało, ale jest duchem ucieleśnionym, czy też ciałem uduchowionym – uzupełniała.
– Na zakończenie to ja młodzieży powtarzam zawsze zdanie, które Jan Paweł II powiedział w Toronto: nie zadowalajcie się miernotą. Wy dążcie do ideału. A jeżeli nikt tego od was nie wymaga, to wy sami wymagajcie od siebie. Uczę młodych, że nie mają liczyć na nikogo innego, tylko na siebie i niech sobie nie wyobrażają, że ktoś za nich przeżyje życie. Będą mieli to, co oni sami zrobią – skwitowała przyjaciółka Jana Pawła II.