W państwach zachodnich powoli odchodzi się od kas samoobsługowych. Powodem są kradzieże towarów oraz konieczność angażowania pracowników sklepów do pomocy klientom, którzy mają problemy z ich obsługą.
"Kasy samoobsługowe miały być odpowiedzią na problemy handlowców, a stały się powodem ich kolejnych kłopotów. Wielu handlowców ograniczyło katalog produktów, jakie mogą być skanowane na kasach samoobsługowych. Inni zdecydowali się zrezygnować z kas samoobsługowych w części placówek. W tej ostatniej grupie znalazł się m.in. amerykańska firma Wallmart czy brytyjska sieć Booths. W pierwszym przypadku zdecydowały liczne kradzieże, w drugim skargi klientów na to, że kasy samoobsługowe działają zbyt wolno", czytamy na portalu o2.
Jak podaje "Super Express", w sklepach, których korzysta się z kas samoobsługowych, wskaźnik strat jest praktycznie dwukrotnie wyższy, niż średnia dla branży. Wnioski ekspertów są jasne. Rozwiązanie to nie przyniosło oczekiwanych zysków.
Odejście od kas samoobsługowych można zaobserwować głównie na amerykańskim i brytyjskim rynku. Czy możemy spodziewać się podobnych ruchów także w Polsce?, zastanawia się portal o2.
"Ja na razie w Polsce nie obserwuje się rezygnacji z kas samoobsługowych. Eksperci zwracają jednak uwagę, że w naszym kraju jest to rozwiązanie stosunkowo świeże, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych kasy samoobsługowe pojawiały się już w latach 90. ubiegłego wieku.
Specjaliści podkreślają, że to, czy kasy samoobsługowe znikną z polskich sklepów, zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest usprawnienie funkcjonowania samych maszyn, tak aby nie absorbowały w takim stopniu pracowników, których w polskich sieciach handlowych wciąż zatrudnia się zbyt mało", czytamy na portalu.