Roman Giertych należy do zdeklarowanych przeciwników partii rządzącej, co wielokrotnie podkreślał m.in. biorąc udział w manifestacjach KOD-u. Giertych wielokrotnie też krytykował i kpił sobie ze śledztwa smoleńskiego. Wygląda na to, że może doczekać się w związku z tym konsekwencji prawnych. Sprawą Giertycha zajął się adwokacki sąd dyscyplinarny.
Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski skierował list prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej dotyczący wszczęcia postępowania w sprawie mecenasa Romana Giertycha.
Śledztwo ma dotyczyć słów wypowiedzianych przez Giertycha dotyczących katastrofy smoleńskiej. W ubiegłym roku na antenie TVN 24 Giertych stwierdził, że prokuratura wie, iż pod Smoleńskiem nie doszło zamachu, a ekshumacje służą tylko po to, by przedłużyć śledztwo, by przedłużyć czynności procesowe i nie wyjawiać prawdziwych powodów katastrofy.
Giertych oskarżał też szefa MON Antoniego Macierewicza o to, że przeprowadza się ekshumacje i szarga pamięć zmarłych, "by nie ogłaszać publicznie klęski Macierewicza i jego zespołu".
Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski uznał, że publiczne wydawanie tego typu osądów jest dalece niewłaściwe i przyczynia się do psucia opinii o prokuratorach prowadzących śledztwo. Prokurator krajowy zaznaczył też, że adwokata powinien cechować "umiar i oględność w wypowiedziach" oraz jego wypowiedź nie może zawierać "sformułowań obraźliwych".
Z listem zapoznaje się obecnie Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie.
– Zapoznajemy się z pismem, żadna decyzja nie została jeszcze podjęta - powiedział w rozmowie z se.pl mecenas Michał Fertak. - Jeśli sprawą zajmie się sąd dyscyplinarny, to ma on cały arsenał kar od upomnienia aż do zawieszenia w czynnościach lub wydalenia z adwokatury - dodał.