Chwilę po 10, na sejmową mównicę wyszedł nowy-stary premier - Donald Tusk, celem wygłoszenia ponadgodzinnego expose. Ilość cynicznych manipulacji, kłamstw, oszczerstw, jak i prób wybielania, jaką usłyszeliśmy, jest wręcz ciężka do policzenia. Przytaczamy jednak te najgorsze...
"Chciałbym podziękować Polsce, jestem bardzo dumny z mojego kraju. Także za to, że w kluczowej chwili potrafiliśmy się zmobilizować i doprowadzić do tego niemożliwego przełomu. Dzięki Wam ta kluczowa chwila stała się momentem dziejowym. Jestem pewien, że 15 października dołączy do symbolicznych dat w naszym polskim kalendarzu.
15 października przejdzie do historii jako dzień pokojowego buntu na rzecz wolności i demokracji. (…) Wyborcy wyłonili w głosowaniu nową rządową koalicję, którą będziemy nazywać Koalicją 15 października. To, co zdążyło się tego dnia, to rzecz dużo poważniejsza niż zmiana rządu. Był zwieńczeniem procesu narodowego odrodzenia", stwierdził na początku swojego przemówienia.
To ciekawe, bo oceniając poprzednie rządy, na czele których stał Tusk, trzeba raczej powiedzieć, że 15 października będzie w kalendarzu dniem pewnego rodzaju żałoby. Po czym? Po suwerenności, wolności oraz dobrych obyczajów.
W dalszej części podziękował KOD-ziarzom. Za co? Zapewne za rozróby, jakie robili przy każdej możliwej okazji. No ale przecież, to za czasów PiS było "chamstwo i brak dobrych obyczajów".
"Jestem przekonany, że dzisiejszy dzień to konsekwencja tego, że niektórzy z was odważyli się wyjść na ulicę. (…) Dokładnie tego dnia miał miejsce pierwszy marsz KOD. Chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy w KOD i innych organizacjach, dawali świadectwo odwagi i autentycznej miłości od Ojczyzny", rzucił z mównicy sejmowej.
Ba, był na tyle cyniczny, że wezwał także do budowania wspólnoty.
"Chcę, aby ten dzień był początkiem odrodzenia, odrodzenia ducha autentycznej solidarności i poszanowania praw wspólnoty, w której ludzie się różnią, ale chcemy być wspólnotą i temu będzie służyła przede wszystkim praca nowego rządu. Dlaczego mamy dziś problem, aby powiedzieć, że jesteśmy wspólnotą?
Istotą demokracji jest to, żeby spierać się, aby toczyć wojnę na górze w Sejmie i po to, aby uchronić naród od wojny w naszych domach", mówił.
Wypadałoby tutaj przypomnieć jego zapowiedzi "wyprowadzania" ze stanowisk takich osób jak prof. Adam Glapiński czy Julia Przyłębska. To po tuskowemu oznacza "wspólnota"?
Najgorszy był jednak moment, w którym nawiązał do Jana Pawła II. Tego, którego jego media mieszały przez ostatnie lata z błotem, nazywały "pedofilem".
"Pamiętam słowa naszego papieża, kiedy prosił, aby nie budować mu pomników. Różni ludzie, różnie oceniają dziedzictwa Jana Pawła II. Ja mam jak najlepsze wspomnienia. Pamiętam słowa, które wygłosił w Sopocie, które powinny być oczywistym motto dla nas siedzących na tej sali. To były słowa o tym, że nie ma solidarności bez miłości. Wiem, że bardzo często kiedy to słowo „miłość” pojawia się w politycznych manifestach to budzi uśmiech, drwinę. Ja tego nie rozumiem. (…) Kocham moją ojczyznę bez pamięci. Nie wyobrażam sobie polityki bez miłości", wybrzmiało z ust Tuska.
"Myślę, że jednym z powodów zwycięstwa 15 października było pragnienie Polaków, aby Polska wróciła na należne miejsce w Europie. Wszyscy czuliśmy, że coś nie gra, że coś się psuje. (…) Proszę, abyśmy przestali udawać, że zagrożeniem dla Polski są nasi przyjaciele z NATO i UE. To jest ryzykowana gra. (…) Każdy musi wiedzieć, że samotna Polska to Polska narażona na największe ryzyka. Wzywam, abyście rozpoczęli pracę z nowym rządem nad osadzeniem Polski na mocnych podstawach w tej wspólnocie, abyście pomogli rządowi w odbudowaniu pozycji Polski, aby. to Polska decydowała jak ma wygląda UE. My i naprawdę to zrobimy. Mogę Państwa uspokoić, żadne manewry, żadne próby zmian traktów, które są wbrew naszym interesom, to nie wchodzi w rachubę", tu z kolei stwierdził, że należy wzmocnić sojusze. Tylko... to on kilka lat temu był orędownikiem polityki "wyprowadzania" USA z Europy, na rzecz klepania po ramieniu przez zarówno Angelę Merkel, jak i Władimira Putina.
Maski opadły... A to dopiero początek.