"Jesteśmy zaznajomieni z sytuacją i jesteśmy w kontakcie z polskimi władzami nt. ataku hakerskiego na PAP i fałszywej depeszy o mobilizacji w Polsce", poinformował rzecznik Departamentu Stanu USA. I jak dodał - administracja blisko monitoruje próby wpływu na wybory i wzywa państwa do powstrzymania się od podważania demokratycznych procesów.
"Jesteśmy zaznajomieni z tymi doniesieniami. Jesteśmy w bliskim kontakcie z naszymi odpowiednikami w polskim rządzie", powiedział Polskiej Agencji Prasowej przedstawiciel resortu. Odniósł się w ten sposób do piątkowego ataku hakerskiego na PAP, w wyniku którego w serwisie Agencji pojawiła się pochodząca z zewnątrz depesza z nieprawdziwą treścią o mobilizacji wojskowej w Polsce.
Jak dodał, amerykański resort dyplomacji "blisko monitoruje wybory w 2024 r., bo jest to w naszym interesie, by były bezpieczne, wolne i uczciwe i wzywamy wszystkie państwa do powstrzymania się od wrogich działań cybernetycznych zmierzających do destabilizacji i podważania procesów i społeczeństw demokratycznych".
Wcześniej incydent skomentowała też przebywająca w USA wiceszefowa Komisji Europejskiej Viera Jourova, która stwierdziła, że rosyjskie próby dezinformacji dotyczące rzekomych mobilizacji nie są niespodzianką i były przewidywane już wcześniej.
"Widzimy Polskę jako kraj, gdzie presja dezinformacyjna nasiliła się przez ostatnie kilka tygodni (...). Dezinformacja na temat mobilizacji jest czymś, czego się spodziewaliśmy, co było przewidziane. Zostało to już użyte przed słowackimi wyborami, te groźby o mobilizacji, która miałaby zostać ogłoszona przez zwycięzcę wyborów. Więc nie jestem tym zaskoczona", powiedziała w odpowiedzi na pytanie Polskiej Agencji Prasowej podczas konferencji w San Francisco.
Według przedstawicieli polskiego rządu fałszywa depesza na temat ogłoszenia przez premiera Tuska mobilizacji w serwisie PAP na skutek cyberataku, najprawdopodobniej ze strony rosyjskiej. Służby wyjaśniają sprawę.