Jako prawnik byłem chyba najbardziej zaskoczony tym, że człowiek, o którym media mówią, że to prawie ludobójca z Al-kaidy czy nie wiadomo skąd, po czterech godzinach jest wypuszczany do domu. Czasem zdarza się, że pijanego rowerzystę potrafią wsadzić na 24 godziny, na wszelki wypadek – powiedział mecenas Mariusz Trela odnosząc się do wczorajszego incydentu w Toruniu z udziałem prezydenta. Zatrzymany mężczyzna odmówił adwokatowi oferowanej pomocy.
Wczoraj media przez większą część dnia zajmowały się zajściami w Toruniu i "zamachem na prezydenta". Swoją relację dotyczącą mężczyzny który miał próbować napaść na głowę państwa zamieścił na Facebooku adwokat Mariusz Trela:
Wróciłem do domu. Po 17 telefon: czy podejmę się obrony gościa, który napadł był na pana Prezydenta, bo go ułapili i ze skóry rękoma policyjno-prokuratorskimi obdzierają. Decyzje podejmuję szybko - tak. Pół godziny później dzwoni żona tegoż ułapionego i prosi mnie, abym podjął się obrony jej męża. Mówię - tak. Dzwonię do Prokuratury, przedstawiam się i mówię, że żona ułapionego chce, abym wystąpił w roli obrońcy jej męża. Pani Prokurator na to, że właśnie go przesłuchuje i przesłuchiwany nie chce obrońcy. Poczułem się sprowokowany, bo nie bardzo ufałem oświadczeniu pani Prokurator. Zaprzęgam i pół godziny później jestem pod bramą do Prokuratury. Wychodzi strażnik, przedstawiam się, podaję wizytówkę. Wraca po chwili i przekazuje, że pani Prokurator przesłuchuje ułapionego i mam nie przeszkadzać.
Mecenas jednak czekał na mężczyznę, który o godz. 21.30 pojawił się na korytarzu. Przedstawiam się, mówię, ze jego żona mnie tu przysłała, wyjmuję pełnomocnictwo. Ułapiony z wyglądu wyluzowany mówi, że dziękuje, ale on obrońcy nie potrzebuje, bo wszystko jest w porządku. Więc ja, najwyraźniej zaskoczony, że gotów jestem bronić go za darmochę, rękę mi uścisnął i ze spokojem podziękował. No wolny człowiek jest, myślę sobie, sam wie, co dla niego dobrze – relacjonuje dalej adwokat.
Dziś komentując swój wpis dla portalu wpolityce.pl mec. Trela podkreślił, że nie jest politykiem. – Przedstawiłem fakty, każdy myślący człowiek sam sobie wyciągnie wnioski – wyjaśnił. – Jako prawnik byłem chyba najbardziej zaskoczony tym, że człowiek, o którym media mówią, że to prawie ludobójca z Al-kaidy czy nie wiadomo skąd, po czterech godzinach jest wypuszczany do domu. Czasem zdarza się, że pijanego rowerzystę potrafią wsadzić na 24 godziny, na wszelki wypadek – ocenił.
Na stronie internetowej Prokuratury Okręgowej w Toruniu zamieszczono poniższy komunikat:
Przesłuchany w charakterze podejrzanego Remigiusz D. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu polegającego na usiłowaniu napaści na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyraził ubolewanie z powodu zajścia do którego doszło pomiędzy nim, a interweniującymi funkcjonariuszami. Wyjaśnił, że jego zamiarem nie było dopuszczenie się czynnej napaści na Prezydenta Bronisława Komorowskiego, a chęć zaprezentowania Prezydentowi materiałów z napisem „Stop Aborcji”. Wobec podejrzanego zastosowano poręczenie majątkowe oraz dozór Policji.