W 2014 roku w polskich szpitalach w wyniku aborcji zabito 971 dzieci, z czego 921 to były dzieci chore, czyli z przesłanki tzw. eugenicznej – powiedziała w "Wolnych Głosach" Anna Kilian, przedstawicielka Fundacji PRO – Prawo do Życia.
Zaproszenia do TV Republika nie przyjęły przedstawicielki Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny oraz Porozumienia Kobiet "8 Marca".
Niedawno do marszałka Sejmu wpłynęło zawiadomienie o zawiązaniu Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop aborcji", która będzie zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy całkowicie zakazującej aborcji. W inicjatywę zaangażowanych jest szereg organizacji, m.in. Fundacja Pro – Prawo do Życia oraz Instytut Na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
– W wyniku aborcji bardzo wiele dzieci rodzi się żywych, ale zgodnie z procedurami i w świetle prawa pozostawia się je po prostu na śmierć, nawet jak płaczą i proszą o pomoc. Najgorsze jest to, że taka sytuacja nikomu nie przeszkadza, bo wszystko jest zgodne z procedurami, nawet jeśli z pomocą lekarską takie dziecko mogłoby przeżyć – mówiła w TV Republika Anna Kilian.
Jak podkreśliła, lekarze są w stanie stwierdzić, kiedy choroba dziecka zagraża życiu matki. – W świetle proponowanej przez nas ustawy lekarz jest zobowiązany do ratowania życia matki. Wbrew temu, co mówią środowiska lewicowo-liberalne ta ustawa na to pozwala. Jest różnica między celowym zabiciem dziecka a podjęciem procedury leczenia, którą zawarto w tej ustawie – przekonywała.
CZYTAJ TAKŻE:
Komorowski o zaostrzeniu prawa aborcyjnego: Będzie piekło polityczne