– Nagradzałam pracowników urzędu miasta za pracę i po to, by w urzędzie nie było korupcji – stwierdziła prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz odnosząc się do informacji o nagrodach przyznanych w latach 2007-13 urzędnikom zajmującym się reprywatyzacją. Plan chyba nie wypalił... Wielu nagradzanych przez nią urzędników, których ujawniła komisja weryfikacyjna, ma zarzuty dotyczące - UWAGA! - korupcji.
Gronkiewicz-Waltz powiedziała dziennikarzom, że "nagradzała ludzi za pracę i po to, żeby w urzędzie nie było korupcji". Podkreśliła, że w momencie, w którym dowiedziała się o nieprawidłowościach przy reprywatyzacji, zwolniła odpowiedzialnych urzędników.
Prezydent stolicy była pytana, jak czuje się z tym, że trzy nagradzane osoby przebywają teraz w areszcie.
– Wynagradzałam za osiągnięcia, natomiast korupcja - skąd ja mogłam wiedzieć, to jest kwestia służb i służby do tego doszły - powiedział Gronkiewicz-Waltz.
Przypomnijmy, że ponad 218 tys. zł dostał przez lata Jakub R., główny podejrzany w sprawie korupcji w ratuszu. Zatrzymany w grudniu 2017 r. Kamil D. dostał łącznie ponad 48 tys., Krzysztof R. dostał od prezydent miasta ponad 66 tys. zł nagród.
Najwięcej dostał były szef Biura Gospodarki Nieruchomościami w urzędzie miasta Marcin Bajko, który nie ma żadnych zarzutów.