— Władze Katalonii zmierzały do takiej prowokacji i zdobycia obrazków, które pójdą w świat i postawią hiszpański rząd w słabej sytuacji — mówił płk. Grzegorz Małecki na antenie Telewizji Republika. Gościem Marcina Bąka w „Wolnych głosach po południu” był płk. Grzegorz Małecki.
– Stało to, co się musiało stać. Władze Katalonii zmierzały do takiej prowokacji i zdobycia obrazków, które pójdą w świat i postawią hiszpański rząd w słabej sytuacji. Ci ludzie odnieśli zwycięstwo w tym zwarciu, które oglądaliśmy wczoraj – mówił płk. Grzegorz Małecki na antenie Telewizji Republika.
– Kwestia legalności tego referendum budzi jednak wielkie obawy. Nie były spełnione wymagania organizacyjno-techniczne. Nie było wyniku. Doszło do zdarzenia, które uchodziło medialnie za referendum, ale formalnie to nie było referendum. Celem rządu w Madrycie było nie dopuszczenie do otwarcia lokali, oddania głosów i liczenia ich. Koszty działań nieskutecznych są ogromne – zaznaczył gość Marcina Bąka.
Jak podkreślił dyplomata, "autonomiczna policja miała tutaj decydujący głos. Zamiast niezależności i bezpieczeństwa wybrali przynależność do rządu Hiszpanii. Ci ludzie byli w stanie nie dopuścić do otwarcia lokali. Zostali jednak włączeni do akcji w ostatnim możliwym momencie i niestety takie rozwiązanie nie zadziałało".
– Mieliśmy do czynienia z czymś w rodzaju buntu części struktur państwa. Władze Katalonii, policja, urzędnicy są częścią państwa hiszpańskiego. To państwo składa się z 17 autonomii i elementem istotnym są władze autonomiczne. Ale one zarządzają terytorium na zlecenie i z polecenia władz centralnych, rządu. To będzie problem dla UE i wielki konflikt do rozwiązania – komentował były szef Agencji Wywiadu.
– Po raz kolejny Madryt zlekceważył problem, który jest głośny od wielu lat. Katalończycy mówią o tym od dawna, domagają się niepodległości, ale nikt ich nie słuchał i nie dał szansy na debaty. Teraz to wyszło, ale to była zła droga – zaznaczył.