– Dla mnie ten pan jest głównie autorem fałszywej, kłamliwej książki o mnie, która zaszkodziła mi bardzo w czasie kampanii wyborczej – powiedział na antenie RMF FM Bronisław Komorowski, pytany przez słuchaczy o książkę Wojciecha Sumlińskiego. Były prezydent dodał, że "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" to stek bzdur.
– W liczącym się procencie to są przepisane kawałki z kryminałów. Nie z wiedzy o polityce, tylko z kryminałów. Składam gratulacje tym, którzy w te bzdury chcieli wierzyć – oświadczył Komorowski, podkreślając, że nie da się namówić na współczucie wobec autora.
Były prezydent przyznał również, iż był pewien, że zwycięży w majowych wyborach prezydenckich. – Jest parę spraw, które odkładałem na drugą kadencję. Byłem przekonany, jak i ogromna większość Polaków, że wygram te wybory. Parę dużych ofensyw politycznych miałem przygotowywanych – podkreślił.
Dziś Komorowski zainaugurował działalność swojego instytutu, który ma zajmować się m.in. bezpieczeństwem i tematyką europejską. Jednak instytut zasłynął jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem prac. W zeszłym roku media ujawniły bowiem listę przedmiotów, które były prezydent zabrał z Pałacu Prezydenckiego i przeniósł do instytutu swojego imienia. Komorowski zabrał nie tylko drogocenne dzieła sztuki, ale także iPady, komputery, telewizor, czajnik elektryczny oraz.. żyrandol. Umowę w tej sprawie były prezydent podpisał z ... samym sobą. CZYTAJ WIĘCEJ
Tajny aneks
W 2009 r. Wojciech Sumliński i Aleksander L. zostali oskarżeni przez warszawską prokuraturę o powoływanie się od grudnia 2006 do stycznia 2007 r. na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI i podjęcie się - w zamian za 200 tys. zł - załatwienia pozytywnej weryfikacji oficera WSI płk. Leszka T. Ten oficer tajnych służb wojska jeszcze z PRL ostatecznie został negatywnie zweryfikowany.
Śledztwo zainicjował Leszek T., który nagrywał rozmowy z płk. L. i Sumlińskim. W listopadzie 2007 r., po przegranych przez PiS wyborach, zawiadomił o sprawie ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, który poinformował o niej ABW. Śledztwo trwało od grudnia 2007 r. W maju 2008 r. ABW przeszukała mieszkania członków Komisji Weryfikacyjnej WSI Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka.
Sumliński: Kiedy mnie uniewinniono, nie było nikogo
16 grudnia 2015 r. po 8 latach procesu Sumliński został uniewinniony. Sąd oczyścił go z zarzutu płatnej protekcji w sprawie pozytywnej weryfikacji pułkownika Leszka Tobiasza. Współoskarżony Aleksander L. skazany został na cztery lata więzienia i karę grzywny. Sędzia Stanisław Zdun poinformował w uzasadnieniu, że na poparcie winy Sumlińskiego nie ma żadnych dowodów, a cały akt oskarżenia opiera się wyłącznie na zeznaniach Aleksandra L. i Leszka Tobiasza. CZYTAJ WIĘCEJ
– Chciałbym bardzo podziękować Telewizji Republika, to była jedyna telewizja, która uczestniczyła w mojej trudnej drodze, jedyna telewizja, która transmitowała wszystkie moje procesy, łącznie z tym ostatnim – podkreślał na naszej antenie Sumliński. – Kiedy zakładali mi kajdanki były wszystkie telewizje, kiedy mnie uniewinniono, nie było nikogo – mówił o zachowaniu mediów głównego nurtu dziennikarz śledczy. CZYTAJ WIĘCEJ
CZYTAJ TAKŻE:
Dziennikarka "Wyborczej" o Sumlińskim: To jakaś dęta i nudna sprawa
Zapadł wyrok w aferze marszałkowej. Komorowski: Sumliński jest niewiarygodny