Parasolki to już czas przeszły. Teraz w ruch idą zdeformowane lalki, misie, zajączki, kotki itp. Oznacza to, że czas na kolejny protest – tym razem pod Pałacem Prezydenckim – a jego powodem, a jakże, nowy projekt PiS.
- PiS zaproponował i w błyskawicznym tempie uchwalił ustawę „Za życiem”. Nie wnosi ona nic nowego do polskiego systemu prawnego oprócz pojęcia „dziecko w fazie prenatalnej” i ceny 4.000 zł za urodzenie śmiertelnie zdeformowanego dziecka – to możemy przeczytać na stronie protestu, który na niedzielę zaplanowały wąsko rozumiane kobiety.
Organizatorem tej pikiety uznał się twór o nazwie „Protest kobiet”, określający siebie jako „zwykłe kobiety oczekujące poszanowania praw i godności kobiet”. „PiS bawi się nami jak lalkami” bo taką nazwę ma planowana operacja, ma odbyć się w niedzielę pod Pałacem Prezydenckim. Tym razem jednak bronią nie będą parasolki, a zdeformowane zabawki. Serio.
„W niedzielę, 6 listopada, przynosimy pod Pałac Prezydencki zdeformowane lalki, misie, zajączki, kotki, wszelkie przytulanki dla dzieci, bardzo zdeformowane, najlepiej bez głów, bo my przecież nie myślimy, jesteśmy sterowane. To co najważniejsze to metka z ceną 4.000 PLN i kodem paskowym. Może zostać zrobiona i narysowana ręcznie i przyszyta. Lalka to symbol dzieciństwa, lalkami uczymy się szacunku dla ludzi. Lalka to odwzorowanie człowieka” - to wszystko można przeczytać na facebookowej stronie pikiety.
Ech, egzegeza dzieła Prusa, a obok zachęta do rękodzieła i rękoczynu zarazem - przyszyj metkę, ale urwij główkę. Do tego wszystkiego przynieść podobno trzeba jeszcze znicze. Brzmi to wszystko jak straszny sen studentki polonistyki, medycyny i etnologii zarazem.