Nad Bałtykiem zapanowała zupełna bursztynowa „gorączka”. Poławiacze jantaru twierdzą, że takiego wysypu nie było na polskim wybrzeżu od lat.
Corocznie jesienią na nadbałtyckich plażach pojawiają się tłumy poławiaczy bursztynu. Jest to dla nich najlepsza pora, ponieważ po jesiennych sztormach jantaru daje się znaleźć najwięcej. Wszyscy są jednak zgodni, że takiego wysypu, jak w tym roku, nad Bałtykiem nie było od lat.
Nie może zatem dziwić, że nad Bałtykiem zapanowała „bursztynowa gorączka”, a szczególnie oblegane są morskie brzegi w Ustce i Rowach. To dosyć dobrze płatne zajęcie – kilogram wysokiej jakości bursztynu jest wart nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych!
Choć do poławiania wystarczy podbierak i kalosze, to jednak profesjonaliści wyposażeni są nierzadko w bardzo drogi sprzęt pozwalający na schodzenie pod wodę w poszukiwaniu jantaru. Najczęściej poławiacze pracują parami – jeden z nich przeszukuje morskie dno, a drugi wybiera bursztyn.