- W sprawie Ukrainy trzeba działać na dwóch frontach. Po pierwsze trzeba programu dla Ukrainy. Z drugiej strony należy wywierać presję na Kreml. Jednak świat na razie pokazuje, że jest słaby politycznie wobec Rosji i to ją umacnia - powiedział w porannym programie Telewizji Republika poseł PiS-u, Mariusz Błaszczak.
- Jestem rozczarowany tak łagodnym stanowiskiem Rady Północnoatlantyckiej wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Przecież zostały złamane gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy udzielone jej na mocy prozumienia z Budapesztu z 1994 r. W końcu otrzymała je w zamian za oddanie arsenałów broni atomowej - powiedział Błaszczak.
- Podobnie propozycje kanclerz Niemiec Angeli Merkel, by Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie wysłała na Krym misję rozpoznawczą, to potwierdzenie dezintegracji Krymu i przyklepanie polityki "faktów dokonanych" - dodał.
Jak tłumaczył, chociaż Rosję uważa się za państwo ogólnie słabe, to jest ona silna politycznie biernością Zachodu wobec najazdu wojsk rosyjskich na Krym.
- PiS od dawna apelował o aktywność, o stworzenie konkretnego programu dla Ukrainy, o silną presję na Kreml ze strony UE i ONZ, o powołanie grupy zrzeszającej czołowych polityków świata - w tym Bronisława Komorowskiego - która pojechałaby do Kijowa z misją zażegnania kryzysu. Powołujemy się na przykład działań ś.p. Lecha Kaczyńskiego, który w 2008 r. powstrzymał Rosję przez zajęciem Tbilisi - przypomniał polityk.
- Na razie ze strony naszego rządu i prezydenta słyszymy tylko słowa, konkretnych działań brak - dodał.
- Nasze władze są zbyt bierne i spóźnione w reakcji. Przecież Litwa i Łotwa jako pierwsze wnioskowały, by Rada NATO obradowała w trybie artykułu 4. Traktatu Północnoatlantyckiego - stwierdził Błaszczak.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie