O tym, że Białoruś przyłożyła swój palec do rozpętania wojny na Ukrainie wiadomo nie od dziś. Najpierw manewry z wojskami Federacji Rosyjskiej, później mobilizacja sił tuż przy granicy. Kolejnymi krokami było wsparcie logistyczne na niemal każdym etapie operacji. Jest też jednak druga strona medalu. W kraju rośnie opór społeczny w stosunku do działań reżimu Łukaszenki. Wzmożona aktywność partyzantów doprowadza do licznych akcji dywersyjnych, powiedział w programie "W PUNKT", Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce.
- Białorusini sprzeciwiają się agresji Putina przy wsparciu Łukaszenki na Ukrainę przez liczne akcje protestacyjne. Na terytorium Białorusi zatrzymanych zostało ponad 1,5 tysiąca aktywistów, powiedział w rozmowie z red. Katarzyną Gójską były dyplomata.
Odnotowano też około 80 działań o charakterze dywersyjnym. Zatrzymywane są pociągi, niszczona infrastruktura. "Oni sabotują wojska rosyjskie, to jest aktywa działalność, Łukaszenka był zmuszony wprowadzić ochronę wojskową na kolei. Był incydent, kiedy wojsko strzelało do partyzantów białoruskich", powiedział nasz gość.
#WPunkt | @pavellatushka: Łukaszenka bał się, że wojsko nie wykona rozkazu ataku, że wojsko przejdzie na stronę ukraińską.#włączprawdę #TVRepublika
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) April 19, 2022
"Dużo jest wydawnictw w podziemiu, prowadzona jest aktywna polityka informacyjna w sieciach społecznościowych. To są pierwsze kroki do stworzenia ruchu narodowo-wyzwoleńczego na Białorusi", ocenił Paweł Łatuszka.
Cała rozmowa do zobaczenia w oknie poniżej. Polecamy!