Belgijski ekspert: Znaczna część dotacji dla Polski trafia z powrotem do Niemiec
Komisja Europejska wstrzymuje polskie środki z Funduszu Odbudowy i podnoszą się głosy nawołujące do zablokowania też normalnych dotacji unijnych, aż Warszawa podda się TSUE i rozwiąże Izbę Dyscyplinarną. Jest to szantaż w celu obalenia polskiego rządu – mówi belgijski historyk prof. David Engels. Mowił też m.in. o kwestii dotacji unijnych dla Polski.
– Z pewnością taka uległość byłaby tylko kolejnym krokiem w sporze z Brukselą, a nie jego końcem, wiele innych stanowisk obecnego rządu nie podoba się unijnym elitom, więc to tylko kwestia czasu, kiedy pojawią się kolejne problemy, np. w sprawie demokratyzacji Trybunału Konstytucyjnego, ustawy o aborcji, odrzuceniu ideologii LGBTQ itd. – twierdzi prof. Engels.
– Po pierwsze, rząd na pewno straciłby większość i zostałby zastąpiony nowym gabinetem Donalda Tuska, wspieranym przez Brukselę i Berlin. Po drugie, gdyby reformy sądownictwa zostały unieważnione, większość decyzji podjętych w ciągu ostatnich sześć lat również zostałaby uznana za niezgodne z prawem, co wepchnęłoby Polskę w chaos sądowy i polityczny, z którego nie wyszłaby przez wiele lat – uważa badacz.
- Wszyscy „mają wiele do stracenia, bo strony finansowego szantażu można łatwo odwrócić: znaczna część unijnych pieniędzy napływających do Polski ostatecznie trafia z powrotem do kieszeni zachodnich inwestorów i kontrahentów, zwłaszcza niemieckich” - zauważył prof. Engels.
– Nic dziwnego, że Polsko-Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa bije na alarm i wzywa wszystkie strony do umiaru – dodaje.
– Najbardziej realistycznym i zgrabnym rozwiązanie byłoby zatem wyjście sobie naprzeciw i zamiast przyspieszenia zapowiadanej kolejnej reformy polskiego sądownictwa wycofanie się TSUE, którego rosnąca arogancja jest krytykowana także przez inne państwa członkowskie – utrzymuje Engels.