Brytyjski magazyn: UE traktuje Polskę jak kolonię

Artykuł
Podczas debaty PE premier Morawiecki bronił suwerenności Polski
Fot. Twitter/@HolinkaPis

- Unia Europejska zachowuje się coraz bardziej jak imperialna potęga, czego przykładem jest jej spór z Polską i sposób, w jaki chce na niej wymusić podporządkowanie się - pisze w internetowym magazynie "Spiked" Andrew Tettenborn, prof. prawa z Uniwersytetu w Swansea.

prof. Andrew Tettenborn określił wymianę argumentów w debacie PE między Ursulą Von der Leyen a Mateuszem Morawieckim mianem „dialogu głuchych”.

„Główny problem dla UE polega na tym, że w dużej mierze to, co mówi Morawiecki, jest słuszne. (...) Prawdziwe pytanie jest oczywiście polityczne. I tutaj Morawiecki stoi na całkiem mocnym gruncie. Bruksela chce, by jej ekspansywne i niepociągane do odpowiedzialności sądy miały carte blanche w określaniu, co leży w zakresie kompetencji UE, bez konieczności zmagania się z niedogodnościami krajowych konstytucji. Trudno to pogodzić z ideą - również promowaną przez Brukselę - że UE nie jest niczym więcej niż blokiem suwerennych państw” - wskazuje Tettenborn.

Opisuje, że list wysłany przez Morawieckiego do UE, który opisuje „stopniową transformację UE w podmiot, który przestałby być sojuszem wolnych, równych i suwerennych państw, a stałby się jednym, centralnie zarządzanym organizmem, kierowanym przez instytucje pozbawione demokratycznej kontroli ze strony obywateli państw europejskich”, z pewnością był bolesny dla adresatów.

„Zastraszanie w rodzaju tego, w jakie zaangażowała się von der Leyen we wtorek, nie jest dobre dla reputacji Brukseli, zwłaszcza w Europie Wschodniej i Środkowej” - stwierdził.

„Kraje te mają długą historię okupacji przez niechciane reżimy - nie tylko przez Sowietów po 1945 roku, ale także wcześniej przez Austrię, Rosję i Osmanów. Bruksela powinna pamiętać, że Polska i inni członkowie kłopotliwego składu UE, jak Węgry i Rumunia, są dumnymi, niezależnymi krajami. Mało prawdopodobne jest, by dobrze przyjęły pomysł, by UE dostarczała im pieniędzy tylko pod warunkiem, że będą robić to, co im się każe” - powiedział.

UE ma wybór. Może spróbować wymusić na swoich wschodnich krajach taki rodzaj zgodności, jaki przywykła uzyskiwać od zachodnich członków. Spowodowałoby to wiele kłopotów przy niewielkich korzyściach. Alternatywnie, UE może być pragmatyczna i zapomnieć o kwestiach technicznych, takich jak nadrzędność prawa UE. Mogłaby pozostawić swoim środkowo-wschodnim członkom, u których nadal cieszy się sporą lojalnością, więcej miejsca na pójście własną drogą. Nie ma wątpliwości co do tego, który z tych kierunków jest bardziej rozsądny. Pytanie tylko, czy ideologom w Brukseli starczy wyobraźni lub pokory, by się wycofać. Nie stawiam na to - konkluduje Tettenborn.

Źródło: polsantnews.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy