Premier Izraela Benjamin Netanjahu nigdy nie zgłaszał obiekcji ws. noweli o IPN, które wymagałyby jej zmiany w głębszym zakresie - podkreśliła wicepremier Beata Szydło.
Prezydent Andrzej Duda podpisał we wtorek nowelę ustawy o IPN. Zdecydował, że skieruję ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, by ten zbadał, czy wolność słowa nie jest przez przepisy noweli w sposób nieuprawniony ograniczona oraz by TK zbadał kwestię tzw. określoności przepisów prawa. Nowela wywołała kontrowersje m.in. w Izraelu, USA i na Ukrainie.
Wicepremier przekonywała w czwartek w TVN24, że są to dobre przepisy, które są potrzebne. "Trzeba skończyć z kłamstwem, które z wielu środowisk sączyło się przeciwko Polsce. My musimy bronić dobrego imienia Polski, narodu polskiego i to jest nasz obowiązek" - podkreśliła.
Szydło była pytana, czy kiedy jeszcze była szefową rządu i spotykała się z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, czy zgłaszał on jakieś zarzuty do noweli o IPN.
- Nigdy nie było takich obiekcji, które by spowodowały, iż byłaby konieczność zmiany tej ustawy w głębszym zakresie. Gdyby takie obiekcje się pojawiły, to na pewno byłyby również rozmowy na temat zmiany zapisów – oświadczyła była premier.
Jak dodała, pojawiły się "pewne uwagi". "Wówczas zostały doprecyzowane m.in. te przepisy, które określają bardzo jasno, że badania naukowe i działalność artystyczna mogą być prowadzone i nie będą podlegały żadnym restrykcjom" - powiedziała wicepremier.
Szydło oceniła też, że TK - do którego prezydent skierował podpisaną nowelę o IPN - musi podjąć decyzję "bardzo precyzyjną" tak, aby "rozwiała wszelkie wątpliwości".