O gazociągu północnym i problemach z nim związanych mówił na antenie Telewizji Republika Rafał Bajczuk z sekcji niemieckiej Ośrodka Studiów Wschodnich.
– Przede wszystkim tę inwestycję współtworzą niemieckie firmy, – mówił Bajczuk – dla nich jest to inwestycja biznesowa, po to, żeby stać się jeszcze większym importerem i państwem tranzytowym dla gazu, transportując gaz z Rosji przez Niemcy do krajów Europy Zachodniej i Środkowej.
Redaktor prowadzący zapytał czy Niemcom trudno byłoby się obejść bez gazociągu północnego.
– Na pewno jest to ważna inwestycja dla Niemiec. Jeśli popatrzymy z perspektywy historycznej, to niemieckie firmy energetyczne starają się coraz bardziej dywersyfikować swoje dostawy gazu. W latach 70 gaz do Niemiec sprowadzano tylko i wyłącznie z Holandii, na takim rynku było mniej konkurencji, mniej firm. Później doszła Rosja, po umowach podpisanych w latach 70, po normalizacji, później Norwegia. Dzisiaj Niemcy są największym w Europie, drugim na świecie importerem gazu ziemnego, a w UE drugim największym konsumentem. Mają bardzo zdywersyfikowany i całkowicie sprywatyzowany rynek gazu. – zauważył Bajczuk.
Bajczuk zgodził się ze stwierdzeniem, że gazociąg Nord Stream II jest korzystny dla krajów Europy Zachodniej, ale kraje Europy Środkowo-Wschodniej omija, są mu więc one przeciwne.
– Europa Zachodnia w przeszłości korzystała przede wszystkim z własnego gazu, wydobywanego w Holandii oraz na Morzu Północnym, gdzie głównymi wydobywcami były Wielka Brytania i Norwegia. Dla nich dodatkowe dostawy gazu z Rosji w przyszłości byłyby świetnym sposobem na dywersyfikację dostaw. Wcześniej to źródło nie było dla nich dostępne w tak dużym stopniu. Mają też nadzieję na konkurencyjne ceny. – mówił Bajczuk.
– Niemiecki rząd generalnie popiera działania swoich koncernów na całym świecie, czy w Rosji, czy w Chinach. W przeszłości było tak, że Niemcy dążyły do normalizowania i zacieśniania stosunków z Rosją, ponieważ była w polityce niemieckiej doktryna, że powiązania Niemiec z Rosją będą służyły pokojowi i rozwojowi gospodarczemu. Teraz z dobie wojny krymskiej ta doktryna jest podważana, aczkolwiek państwo niemieckie nie podstawia nogi swoim koncernom energetycznym. Daje im zielone światło dla tej inwestycji, zasłaniając się na forum UE, że ma ona charakter biznesowy, a nie polityczny. – tłumaczył Bajczuk.
– Gaz ziemny nie jest kluczowy, jeśli popatrzymy na całą gospodarkę Niemiec, to Europa Środkowa jest o wiele ważniejszym partnerem handlowym niż Rosja. Ten dystans się zwiększa, z roku na rok kraje Grupy Wyszehradzkiej stają się coraz większym partnerem niż Rosja. – zauważył Bajczuk.