Arciszewska–Mielewczyk: Najbardziej zawsze cierpi rodzina, dlatego chciałabym, aby druga strona miała tego świadomość
Gościem Telewizji Republika w programie „Polityk też człowiek” była Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Dorota Arciszewska-Mielewczyk. Rozmowa dotyczyła jej życia prywatnego, a także działalności jaką prowadzi. – Zawsze powtarzam, że nikomu nie życzę, aby mu ktoś bliski zginął. Ci którzy taką przykrość mi robią powinni pomyśleć choćby o moich dzieciach, które również po Internecie serfują i widzą wszelkie nagłówki. To boli i jest przykre – mówiła.
– Mój śp. mąż miał fabrykę i przerabiał pierzę. Puch pierza z Polski jest najwyższej klasy. To jest produkt bardzo ważny i eksportowy. Nawet Urban porównywał wyroby mojego męża jako seksualne chcąc mi dopiec. Na szczęście to dotyczyło tylko niektórych, nieprzychylnych mediów, które chciały mi sprawić przykrość. Ja odziedziczyłam po mężu i problemy i działalność, która prowadzę. Produkujemy kołdry i poduszki, jest to polski produkt. Ja sprawuję nad tym pieczę – mówiła.
„Najbardziej cierpi rodzina”
– Każdy ma swoją wytrzymałość. Ja dostałam bardzo po głowie, zwłaszcza od dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Wystąpiłam o sprostowanie. Oskarżano mnie o przestępstwo, którego niebyło. To jest dowód jak można człowiekowi dopiec. Mój mąż był młody i miał dalekie plany. Zawsze powtarzam, że nikomu nie życzę, aby mu ktoś bliski zginął. Ci którzy taką przykrość mi robią powinni pomyśleć choćby o moich dzieciach, które również po Internecie serfują i widzą wszelkie nagłówki. To boli i jest przykre – powiedziała posłanka Arciszewska-Mielewczyk.
– My też czujemy, płaczemy, irytujemy się i mamy swoje rodziny, które się buntują. Nie mówi się o tym jak to przekłada się na dzieci i jak rówieśnicy reagują. Mój syn wymierz sprawiedliwość bardzo szybko, zawsze staje w mojej obronie. Córka jest nieco starsza, musi uzbrajać się w argumenty. To sprawa bardzo trudna. Dzieci to co słyszą w domu, przenoszą na zewnątrz. Najbardziej zawsze cierpi rodzina, dlatego chciałabym, aby druga strona miała tego świadomość.
Działalność
– Nasz zakład skupuje pierza. Kiedyś było darcie pierza. Dzisiaj się sortuje. W zależności ile puchu jest w pierzu określa się klasę i jakość. Im więcej puchu tym pościel jest lepsza i lżejsza. Produkcja jest bardzo ciekawa. Trzeba cenić polski produkt i robić wszystko by był konkurencyjny. Są panie „skubaczki”, są szwalnie, są fermy, z których skupujemy pierz. Na tę produkcję składa się wiele przedsiębiorstw. Najlepiej śpi się na pościeli puchowej. Dobra kołdra i poduszka nie może być ciężka, tania, trzeba sprawdzić co jest w środku – zaznaczyła.
– Mój ojciec zginął w katastrofie morskiej, a mąż w katastrofie helikoptera. My kobiety musimy być silne. Patrzę na to może i nie potrafię go nienawidzić – gdzie zginęli. Ja z ojcem pływałam, więc często sobie wyobrażam jak ten mój tato czekał na tę śmierć – to przerażające. Uważam, że nasza, polska gospodarka jest niedoceniana – podkreślała Arciszewska-Mielewczyk.
–Żałuję, że nie ma ich z nami. Mój ojciec wiele by nauczył moje dzieci. Brakuje dziadka w ich życiu. To są bardzo przykre i wzruszające dla mnie tematy. Moje dzieci nie mają ojca, ja też go nie miałam – dodała.