"Trzeba powołać coś w rodzaju alternatywnego parlamentu, Sejmu-bis, gdzie przedstawiciele partii opozycyjnych, organizacje pozarządowe i eksperci jawnie dyskutowaliby nad kolejnymi projektami, przestrzegając przy tym reguł stanowienia dobrego prawa" – pisze na łamach "Gazety Wyborczej" Marek Borowski.
Były członek PZPR, a obecnie senator niezależny, przedstawia w dzienniku Adama Michnika swój autorski pomysł na skonsolidowanie sił opozycyjnych. W tekście zatytułowanym "Strategia wobec demokratury – Sejm-bis" Marek Borowski przyznaje, że protesty i demonstracje Komitetu Obrony Demokracji nie wystarczają, dlatego opozycja powinna powołać quasi-parlament, który pracowałby nad Polską po odsunięciu PiS od władzy.
Jego zdaniem "przyszedł czas, aby nie rezygnując z dotychczasowych działań, przejść od następnego etapu - pozytywnego. Pokazać, jak będzie wyglądało prawo, jaka będzie Polska, jeśli opozycja demokratyczna uzyska w przyszłych wyborach większość w parlamencie". Polityk stwierdza, że "potrzebne są konkretne propozycje - i to w formie gotowych ustaw, a nie ogólnych założeń i tez".
"Końcowe projekty ustaw byłyby zobowiązaniem na przyszłe wybory. Konkretne, uwiarygodnione podpisami liderów partii opozycyjnych, byłyby gwarancją, że w przypadku wygranej opozycji ustawy te zostaną szybko wprowadzone w życie, a nie przepadną na skutek partyjnych sporów" – czytamy w tekście Marka Borowskiego, który opublikowała "Gazeta Wyborcza".
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Czołowi politycy opozycji przystępują do Paktu na rzecz Mediów Publicznych
Gmyz: PO zakładał Olechowski, czyli odpowiednik TW w komunistycznym wywiadzie