Nikt nie powinien kwestionować faktów historycznych, w przypadku paktu Ribbentrop-Mołotow agresorami były Niemcy i Związek Radziecki, Polska była ofiarą tego perfidnego porozumienia - napisał w piątek na Twitterze ambasador Niemiec w Polsce Arndt Freytag von Loringhoven.
- Nikt nie powinien kwestionować faktów historycznych: W przypadku paktu Ribbentrop-Mołotow agresorami były Niemcy i Związek Radziecki, Polska była ofiarą tego perfidnego porozumienia – planu podziału, który sprowadził na naszego sąsiada, naród polski, niezmierne cierpienia - oświadczył ambasador Niemiec w Polsce.
W środę lider frakcji parlamentarnej prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AFD) Alexander Gauland, podczas debaty poświęconej 80. rocznicy napaści Niemiec na ZSRR (22 czerwca 1941 r.), powiedział, że zawarcie w 1939 r. paktu Ribbentrop-Mołotow przez hitlerowskie Niemcy i rządzony przez Stalina ZSRR, było słuszną z punktu widzenia realizmu politycznego decyzją.
Według Gaulanda, Stalin nie miał innej możliwości niż "diabelski pakt" z Hitlerem w 1939 r., a zawarcie paktu Ribbentrop-Mołotow było "decyzją politycznie realistyczną i słuszną", bo "dla własnego przetrwania, której konsekwencje były jednak straszne dla Polski". Zdaniem lidera frakcji AfD radziecki przywódca "kupił sobie w ten sposób" czas, by lepiej przygotować się na odparcie niemieckiego ataku.
Gauland zasugerował również, że to Polska ponosi winę za porozumienie Stalina z Hitlerem, ponieważ "nie chciała na swoim terytorium tolerować wojsk sowieckich", co uniemożliwiało porozumienie Rosji z Zachodem.
Na słowa Gaulanda zareagował polskie MSZ.
- Wypowiedź posła Alexandra Gaulanda z okazji 80. rocznicy napadu Niemiec na Związek Radziecki zapisała się czarnymi zgłoskami w historii Niemieckiego Bundestagu - oświadczył resort dyplomacji.
Według MSZ wypowiedź ta była "próbą publicznej obrony zasadności paktu między Stalinem z Hitlerem ze wskazaniem Polski jako czynnika destabilizującego europejski ład w okresie międzywojennym".
- Stanowczo protestujemy przeciwko podobnym deklaracjom, a fakt, że są one wypowiadane w siedzibie parlamentu naszego bliskiego sojusznika, traktujemy jako zjawisko szczególnie niepokojące - oświadczyło ministerstwo.