Szokujące ustalenia ws. zaginionych min. MON o wszystkim wiedział!

"MON ukrywał prawdę, aż do momentu, gdy o sprawie dowiedziały się media - niemal pół roku!" - ujawnił w mediach społecznościowych Mariusz Błaszczak, były szef resortu obrony narodowej.
Miny krążyły po Polsce
Latem 2024 roku, w trakcie rozładunku pociągu ze sprzętem wojskowym w składzie niedaleko Szczecina, żołnierze nie wyładowali całości transportu; w jednym wagonie pozostawiono 240 min przeciwczołgowych, które ostatecznie odnaleziono na bocznicy niedaleko magazynu firmy IKEA. To około 2,2 tony materiału wybuchowego.
Od sierpnia w tej sprawie trwa śledztwo. Początkowo zarzuty dotyczące braku nadzoru nad minami przedstawiono czterem osobom - trzem żołnierzom ze składu materiałowego Mosty (woj. zachodniopomorskie) i jednemu żołnierzowi ze składu materiałowego Hajnówka (woj. podlaskie). W styczniu, w związku ze sprawą, ze stanowiska szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych (IWsp SZ) odwołano gen. dyw. Artura Kępczyńskiego.
W drugiej połowie lutego sejmowa - już tego roku - komisja obrony narodowej, o której posiedzenie w tej sprawie wnioskowali posłowie PiS, wysłuchała informacji MON w tej sprawie. Przedstawiał ją wówczas wiceminister Bejda, który odtworzył chronologiczny przebieg zdarzeń.
Jak mówił wówczas Bejda, w okresie 12-16 lipca, odpowiedzialni za transport min rozpoczęli ich poszukiwania we własnym zakresie, "kontaktując się na roboczo" z przewoźnikiem. 16 lipca ten sam porucznik WP udał się do miejscowości Koszki w okolicach Bielska Podlaskiego stwierdzając, że to tam, w wagonie kolejowym, znajduje się zagubiony ładunek.
Bejda mówił też, że ujawnienie braku min nastąpiło w momencie przesłania 24 lipca z Centrum Operacyjnego MON do szefa IWsp SZ gen. Kępczyńskiego informacji dotyczącej znalezienia środków bojowych na bocznicy kolejowej w Koszkach.
Milczeli przez miesiące
Mariusz Błaszczak, były szef ministerstwa obrony narodowej przekazał dziś wieczorem w sieci, że otrzymał odpowiedź resortu na interpelację ws. właśnie zaginionych min. Jej treść - szokuje.
Żandarmeria już w lipcu 2024 r. zaczęła postępowanie ws. zagubionych min. Prokuratura wszczęła śledztwo w sierpniu 2024 r. Oznacza to, że Władysław Kosiniak-Kamysz już wtedy wiedział o zagubionym ładunku, który mógł doprowadzić do tragedii na niespotykaną wcześniej skalę.
- ujawnia poseł PiS.
I jak pisze - mieszkańcy nie zostali poinformowani o zagrożeniu.
Z odpowiedzi wynika, że MON nie przekazał informacji do RCB. MON ukrywał prawdę, aż do momentu, gdy o sprawie dowiedziały się media - niemal pół roku!
- czytamy dalej.
Podsumowuje całość słowami: 'kompromitacja. Każdy dzień rządów tej ekipy naraża Polskę na niebezpieczeństwo".
Źródło: Republika, x.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X