Polskie Lasy toną w stratach. Zielona ideologia kosztuje miliardy!

Pod pretekstem ochrony przyrody i realizacji Zielonego Ładu, Unia Europejska podejmuje kolejną próbę odebrania Polsce kompetencji i narzucenia ideologii oderwanej od rzeczywistości. Tym razem stawką są polskie lasy – jedno z najlepiej zarządzanych leśnictw w Europie i duma naszej suwerenności gospodarczej. W tle: dramatyczny spadek dochodów, widmo prywatyzacji i tłumy użytecznych ekologów na usługach Brukseli.
Lasy Państwowe pod kreską
W 2025 roku Lasy Państwowe przewidują stratę przekraczającą 700 milionów złotych. To sytuacja bez precedensu w ich ponadstuletniej historii. I nie chodzi tu o warunki atmosferyczne czy błędy zarządzania. To efekt brutalnej ideologizacji – zielonego dyktatu narzucanego przez Unię Europejską oraz lokalnych aktywistów, których działania bardziej przypominają religijną krucjatę niż odpowiedzialną troskę o przyrodę.
– Wyłączenie z użytkowania aż 20 proc. powierzchni Lasów Państwowych to katastrofa. Zagrożonych jest prawie 100 tys. miejsc pracy. To burzy zaplanowaną gospodarkę leśną
– ostrzega Zbigniew Kuszlewicz z NSZZ „Solidarność” w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność”.
Bruksela kładzie ręce na 30% Polski
Plan Brukseli jest jasny: 30% powierzchni Unii ma być objęte ochroną, z czego 10% – ścisłą. W Polsce oznacza to m.in. konieczność „odtworzenia” 400 tys. hektarów torfowisk, zalanych wodą – bez względu na lokalne potrzeby, gospodarkę leśną czy bezpieczeństwo hydrologiczne.
To nie tylko absurd – to świadoma ingerencja w suwerenność. Bo lasy to nie tylko przyroda. To również przemysł, miejsca pracy, zasoby narodowe i – przede wszystkim – polska własność.
Ekologia jako ideologia. Zielona religia i jej kapłani
Polityka ochrony środowiska przestała być racjonalną nauką. Dziś stała się religią, z własnymi dogmatami, liturgią i świętymi miejscami. W tej nowej ekoreligii nie ma miejsca na dialog z leśnikami, naukowcami czy myśliwymi. Jest tylko jeden cel: podporządkowanie wszystkiego doktrynie Zielonego Ładu.
– Ekologia stała się quasi-religią ofiarniczą, z kastą kapłanów, świętymi miejscami i rytuałami. Antropocentryzm ma zostać zastąpiony ekocentryzmem. A przewodzić ma temu Europa
- czytamy w analizie dla „Tysol.pl”.
Ścisła ochrona = śmierć lasu
Paradoksalnie, to co Bruksela i ekolodzy nazywają „ochroną ścisłą”, w rzeczywistości często oznacza powolną śmierć ekosystemów. Bez możliwości interwencji, usuwania martwych drzew, przebudowy drzewostanów czy ochrony czynnej, lasy zamieniają się w opuszczone połacie martwego drewna.
– Dla wielu gatunków zamarcie całego lasu oznacza brak możliwości dalszego funkcjonowania ich populacji
– ostrzega Jacek Cichocki, przewodniczący Sekcji Leśnictwa NSZZ „Solidarność”.
Podobne wnioski płyną z ekspertyz naukowych. Prof. Bogdan Brzeziecki z SGGW alarmuje, że objęcie ochroną ścisłą nawet 40% lasów może doprowadzić do zaniku gatunków drzew, uproszczenia struktury lasów i utraty bioróżnorodności.
Scenariusz na przyszłość: restrukturyzacja, prywatyzacja, wyprzedaż
Jeśli obecna polityka się utrzyma, Lasy Państwowe mogą wkrótce utracić zdolność samofinansowania. Fundusz Leśny, z którego obecnie pokrywane są straty, ma ograniczoną pojemność. W perspektywie kilku lat pojawi się presja na restrukturyzację, „optymalizację” i... prywatyzację.
- Już zgłaszali się krezusi ze wschodu i zachodu, gotowi kupić nasze „srebra rodowe
– mówi Kuszlewicz.
Bruksela nie musi kupować polskich lasów. Wystarczy, że złamie opór używając ekologicznych haseł i finansowanych z zewnątrz NGO-sów.
Wilki święte, ludzie zbędni
Polityka UE dotyczy także łowiectwa. Komisja Europejska dopiero niedawno obniżyła status ochrony wilka, co nie przeszkadza ekologom w kontynuowaniu walki z myśliwymi. Tymczasem rosnące populacje wilków, żubrów i łosi prowadzą do ogromnych strat w rolnictwie i zachwiania równowagi biologicznej.
– Ostatnio widziałem jedenaście łań daniela i był tylko jeden cielak. Gdzie reszta? Wilk to skuteczny drapieżnik i są miejsca, gdzie sarny spotyka się coraz rzadziej.
– mówi Szymon Hatłas z Polskiego Związku Łowieckiego.
W tej logice wilk ma większe prawa niż rolnik, a ekosystem ma służyć nie ludziom, lecz zielonym ideologom.
Nie lasy potrzebują rewolucji – tylko Bruksela potrzebuje kontroli
Polska gospodarka leśna przez dekady była wzorem równowagi: między ochroną przyrody, gospodarką a tradycją. Teraz staje się poligonem ideologicznej inżynierii, która zagraża zarówno przyrodzie, jak i ludziom.
W imię unijnych dogmatów poświęca się racjonalność, tradycję i narodowy interes. A wszystko to przy pomocy lokalnych „aktywistów” – często finansowanych przez tych samych, którzy w Brukseli piszą rozporządzenia.
Źródło: Republika, tysol.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X