582 tys. zł grantu z NCN i profil pełen antyPiS-u, a SGH zaprzecza, że u nich pracuje – kto stoi za dr. Kontkiem?

Dr inż. Krzysztof Kontek to naukowiec w przeszłości związany z SGH, który zasłynął analizą rzekomych anomalii w wyborach prezydenckich 2025 roku. Na ten moment SGH zaprzecza aktualności jego związku z uczelnią, a jako jej przedstawiciela podpisała go nielegalna TVP w serwisie 19:30. W swoim dorobku ma badania nad eliminowaniem manipulacji w konkursach i publikacje z teorii decyzji. Jednocześnie nie stroni od publicznej aktywności – uczestniczył w ruchu Komitetu Obrony Demokracji i w mediach społecznościowych sympatyzuje z koalicją 13 grudnia. Jego głośny raport wyborczy został entuzjastycznie podchwycony przez polityków obozu anty-PiS, ale spotkał się z druzgocącą krytyką ekspertów, zarzucających mu poważne błędy metodologiczne i jednostronność.
Najpierw zaangażowanie w KOD, dziś protest wyborczy z prawnikiem Platformy
Dr inż. Krzysztof Kontek nie ogranicza się wyłacznie do pracy naukowej. W ostatnich latach dał się poznać także z aktywności obywatelskiej i obecności w debacie publicznej. W okresie zaostrzających się sporów politycznych w Polsce sympatyzował z ruchem Komitetu Obrony Demokracji (KOD) – inicjatywą totalnej opozycji skupionej na sprzeciwie wobec działań rządu PiS. W mediach społecznościowych można znaleźć fotografie, na których występuje z przypiętą plakietką KOD. Uczestnictwo w wydarzeniach sygnowanych przez KOD sugeruje, że Kontek otwarcie identyfikował się z działaniami ówczesnej opozycji – dziś wchodzącej w skład rządzącej koalicji 13 grudnia. Była to jednoznaczna deklaracja antyrządowych sympatii – w tamtym czasie KOD skupiał głównie zwolenników opcji liberalnej i centrolewicowej.
Nie stronił również od mediów i dyskusji publicznych. Jako ekspert od analiz statystycznych bywał cytowany w kontekście procesów decyzyjnych i ocen. Przełomowym momentem okazała się jednak dopiero jego własna inicjatywa analizy wyników wyborczych po II turze wyborów prezydenckich 2025. Dr Kontek wystąpił z nią publicznie – najpierw publikując raport podsumowujący wyniki swoich obliczeń, a następnie aktywnie prezentując ustalenia w mediach sprzyjających władzy. W czerwcu 2025 roku udzielał wywiadów i komentarzy m.in. dla Gazety Wyborczej i telewizji TVN24, tłumacząc wykryte przez siebie nieprawidłowości. Jego analizy stały się elementem debaty publicznej – pojawił się „na żywo” w programach telewizyjnych, prezentując wykresy i wyliczenia widzom. Taka medialna aktywność sprawiła, że z naukowca niszowo zajmującego się konkursami pianistycznymi przeistoczył się w rozpoznawalnego komentatora spraw publicznych.
Więcej o wątpliwej analizie wyborczej Kontka: Statystyka bez spadochronu: kulisy algorytmu dr. Krzysztofa Kontka i wyborczej burzy w szklance wody
Co istotne, Kontek poszedł o krok dalej niż tylko komentowanie – postanowił również formalnie zakwestionować wynik wyborów. 16 czerwca 2025 r. złożył własny protest wyborczy do Sądu Najwyższego, domagając się zbadania wskazanych przez niego anomalii. To działanie, rzadkie wśród naukowców, uczyniło go stroną postępowania wyborczego.
Autor analizy zatrudnił nawet znanego adwokata Jacka Dubois (kojarzonego z kręgami Platformy Obywatelskiej) jako swojego pełnomocnika, przy czym mec. Dubois zgodził się reprezentować go pro bono. Ten ruch – powierzenie swojej sprawy prawnikowi zaangażowanemu w sprawy koalicji 13 grudnia – jeszcze mocniej uplasował Kontka po jednej ze stron sporu politycznego. Sam protest wyborczy ostatecznie nie odniósł skutku prawnego: Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN pozostawiła go bez dalszego biegu (nie zdecydowano się na merytoryczne rozpatrzenie).
Polityczne sympatie i powiązania z rządem
Choć dr inż. Krzysztof Kontek deklaruje, że działa niezależnie i nie jest związany z żadną partią, wiele wskazuje na jego wyraźne polityczne sympatie. Jego aktywność w mediach społecznościowych odmalowuje obraz człowieka o zdecydowanych poglądach antyrządowych. Profil dr. Kontka na portalu Facebook pokazuje listę polubionych stron i obserwowanych kont powiązanych głównie z koalicją 13 grudnia. Znajdziemy tam m.in. strony o znamiennych nazwach: „Nie oglądam TVPiS” i „Nie lubię PiS-u” – jasno deklarujące negatywny stosunek do Prawa i Sprawiedliwości. Wśród jego zainteresowań są też profil „Dlaczego nie napalm” (znany z wyszydzania prawicy) oraz konta czołowych polityków opozycji. Kontek obserwuje w mediach społecznościowych m.in. premiera Donalda Tuska, ministra Radosława Sikorskiego z Platformy Obywatelskiej, Roberta Biedronia z Lewicy, a także satyryczne profile krytyczne wobec PiS, takie jak „PiS Off” czy wspomniane „Nie lubię PiS-u”. Tego typu wybory w sferze online nie są przypadkowe – sugerują ideowe utożsamianie się z obozem koalicji 13 grudnia.


Kontek nie jest formalnym członkiem żadnej z partii, jednak jego publiczna działalność plasuje go blisko tego obozu politycznego. Świadczy o tym nie tylko dobór mediów (Wyborcza, TVN24) do promowania swojej analizy, ale i osobiste decyzje – jak choćby wybór mecenasa Dubois (kojarzonego z władzami Warszawy z ramienia PO) na pełnomocnika czy wspomniane zaangażowanie w protesty KOD wspólnie z licznymi działaczami opozycji. W praktyce dr Kontek stał się więc sojusznikiem narracji głoszonej przez liderów opozycji. Jego analiza wyborcza była wręcz entuzjastycznie promowana przez polityków Platformy: np. poseł KO Roman Giertych otwarcie sugerował na jej podstawie, że wybory mogły zostać sfałszowane, a poseł Cezary Tomczyk domagał się ponownego przeliczenia głosów w komisjach z anomaliami. Także prominentni przedstawiciele rządu Donalda Tuska (wywodzący się z KO) powoływali się na obliczenia Kontka – np. Prokurator Generalny Adam Bodnar zapowiadał konieczność przeliczenia głosów w nawet 800–1000 komisji wskazanych przez analizy statystyczne.
Warto zauważyć, że nie wszystkie ugrupowania koalicji 13 grudnia równie chętnie skorzystały z rewelacji Konteka. O ile Platforma Obywatelska i jej sprzymierzeńcy (jak Roman Giertych) mocno nagłaśniali tezy o możliwych fałszerstwach, o tyle politycy Lewicy, PSL czy Polski 2050 zachowali dystans. W Radiu Maryja podkreślano, że koalicjanci KO dystansują się od narracji o sfałszowaniu wyborów forsowanej przez najbardziej radykalne skrzydło Platformy. Można więc odczytać to jako sygnał, że dr Kontek najbardziej związał się z linią właśnie Platformy (i szerzej – środowisk liberalno-centrolewicowych skupionych wokół niej), podczas gdy umiarkowane centrum (PSL, Polska 2050) było bardziej sceptyczne co do podważania wyniku elekcji. Mimo tych różnic cała opozycja wykorzystała jednak raport Kontka przynajmniej jako argument za potrzebą weryfikacji procedur wyborczych. Sam dr Kontek stał się w oczach zwolenników obozu władzy ekspertem-bohaterem, który „odkrył prawdę” o wyborach.
582 tysiące grantu na badania od uwielbianego obozu władzy
W maju 2024 r. Narodowe Centrum Nauki przyznało dr. Krzysztofowi Kontkowi grant na projekt „Zwalczanie uprzedzeń i manipulacji jurorów w konkursach muzyki klasycznej” (OPUS 26). Badania ruszyły 1 lipca 2024 r. i potrwają dwa lata; prowadzane będą w Kolegium Analiz Ekonomicznych SGH, a przyznana kwota wynosi dokładnie 582 916 zł.

Choć formalnie grant dotyczy mechanizmów ocen w konkursach artystycznych, sam wnioskodawca w streszczeniu podkreśla, że opracowywane narzędzia mogą znaleźć zastosowanie „także w wielu innych obszarach, np. … niektórych wyborach politycznych”. Oznacza to, że publiczne pieniądze finansują metody, których autor już użył do podważenia wyniku wyborów prezydenckich 2025. Krytycy pytają więc, czy nowy grant — przyznany po zmianie władzy przez instytucję pozostającą pod nadzorem obecnego rządu — nie stanowi subtelnego wsparcia dla eksperta, którego analizy stały się wygodnym narzędziem w narracji koalicji 13 grudnia? W ich ocenie finansowanie dalszych badań nad „identyfikacją manipulujących jurorów” wygląda dziś jak inwestycja w kontynuację politycznych sporów o rzekome fałszerstwa wyborcze, a nie wyłącznie dbałość o fair play w świecie muzyki.
Wątpliwości co do bezstronności i podsumowanie kontrowersji
Postać dr. Krzysztofa Konteka znalazła się w centrum polityczno-medialnej burzy. Jego analiza dostarczyła amunicji przegranej opozycji, ale jednocześnie obnażyła go na ciosy krytyki ze strony obozu rządowego i niezależnych ekspertów. Wątpliwości co do bezstronności Konteka wynikają z kilku przesłanek: po pierwsze, niemal wszystkie wykryte przez niego „nieprawidłowości” działały na niekorzyść jednego obozu politycznego – co sprawia wrażenie, że badacz mógł mimowolnie (lub celowo) szukać tylko takich przypadków, które pasowały do tezy o skrzywdzeniu kandydata opozycji. Po drugie, jego jawne sympatie polityczne (udział w KOD, obserwowanie profili „Nie lubię PiS-u” itd.) każą zadać pytanie, czy potrafił zachować pełną obiektywność, analizując dane wyborcze dotyczące znienawidzonej przez siebie partii...
Bezstronność Kontka jako autora analizy jest więc podawana w wątpliwość – zwłaszcza w świetle ujawnionych powiązań z bańką informacyjną koalicji 13 grudnia. Jego biografia stanowi przestrogę, jak cienka granica dzieli rzetelne alarmowanie o nieprawidłowościach od zaangażowania po jednej stronie politycznego sporu.
Więcej o medialnych wątpliwościach wokół analizy Kontka: Gdy nawet Onet mówi „stop” – medialny bastion liberalny demaskuje algorytm dr. Kontka
Krzysztof Kontek znalazł się więc w niecodziennej roli: naukowca uwikłanego w politykę. Jego przypadek pokazuje, jak trudno zachować neutralność, gdy w grę wchodzą tak ogromne społeczne emocje. Można powiedzieć, że stał się narzędziem politycznej narracji, mogąc nieświadomie wpaść w pułapkę własnych przekonań.
Źródło: Analiza Portalu TV Republika, Narodowe Centrum Nauki, Portal X (@KoneserUnii)
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Najnowsze

Quebonafide żegna się z fanami. W jego musicalu pojawili się Lewandowski, Figura i... kosmici!

Protest wyborczy Giertycha oddalony przez SN. Poseł KO brnie dalej: „To bzdura”

Adriatic Express ruszył z opóźnieniem. Idealna metafora rządów Tuska
