Kandydaci z podpisami, ale bez głosów. PKW: „Nie ma nic nadzwyczajnego”

Trzech kandydatów startujących w wyborach prezydenckich: Artur Bartoszewicz, Maciej Maciak oraz Marek Woch, zdobyło mniej głosów, niż podpisów poparcia wymaganych do rejestracji w Państwowej Komisji Wyborczej. To sytuacja nietypowa, choć nie bezprecedensowa.
- Każdy może zmienić zdanie między złożeniem poparcia a głosowaniem. Nie ma tu nic nadzwyczajnego
- tłumaczy tą sytuację rzecznik PKW Marcin Chmielnicki.
Mimo to, PKW zapowiada analizę dokumentacji. Niewykluczone, że sprawa - podobnie jak w 2020 roku - może znaleźć finał w prokuraturze.
Zebrane podpisy kontra faktyczne głosy
Aby kandydować w wyborach prezydenckich, każdy z uczestników musiał złożyć co najmniej 100 tysięcy podpisów poparcia. Dane PKW z 18 maja pokazują znaczące różnice między deklarowanym poparciem a realnym wynikiem wyborczym. Artur Bartoszewicz zebrał 160 tys. podpisów, uzyskał 95 636 głosów, Maciej Maciak zebrał 111 tys. podpisów, uzyskał 36 371 głosów, a Marek Woch zebrał 100 tys. podpisów, a w wyborach poparło go 28 416 głosów.
W przypadku Maciaka doszło nawet do protestu wyborczego, ponieważ po zakwestionowaniu części podpisów przez PKW, zarzucił komisji nieprawidłową metodologię weryfikacji.
Powrót duchów z 2020 roku
Niepokojące analogie do przeszłości przypomniały o problemie, który powraca co pięć lat. W 2020 roku aż sześciu kandydatów dostarczyło listy z podpisami zmarłych osób.
- Według ustaleń, dane miały być uzupełniane przez zatrudnionych do tego Rosjan, Białorusinów i Ukraińców. PKW zgłosiła wówczas sprawę do prokuratury, bez konsekwencji karnych do dziś
- mówi rzecznik PKW.
PKW zapowiada weryfikację
Rzecznik PKW podkreśla, że niska liczba głosów w porównaniu do liczby podpisów nie jest równoznaczna z nadużyciem i złamaniem prawa.
- Po pierwsze, prawo nie działa wstecz, to zasada podstawowa. Po drugie, każdy może zmienić zdanie między złożeniem poparcia a głosowaniem. Nie ma tu nic nadzwyczajnego
- przypomina Chmielnicki.
Jednocześnie dodaje, że dokumentacja z tegorocznych wyborów zostanie przeanalizowana i może zostać przekazana do organów ścigania, jeśli pojawią się ku temu podstawy.
System działa, ale traci na wiarygodności
Choć formalnie kandydaci spełnili wymogi, to skala rozbieżności między podpisami, a rzeczywistym poparciem uruchamia kolejną debatę o wiarygodności procesu rejestracji. Brakuje kontroli jakości, a liczby stawiają pytania o sens i uczciwość reguł gry.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X