Czarzasty do Hołowni: Walczysz o wszystko, ale nie atakuj!

Kiedy w Polsce rośnie inflacja, przedsiębiorcy duszą się pod ciężarem danin, a szpitale pękają w szwach – politycy „koalicji 13 grudnia” po raz kolejny pokazują, że rządzenie to dla nich tylko dekoracja. Prawdziwą pasją są za to wzajemne połajanki. W nowym akcie tej tragifarsy Włodzimierz Czarzasty upomina Szymona Hołownię, że „nie ma dystansu do życia”. Gdy jedni pozują na obrońców drobnych przedsiębiorców, drudzy martwią się o możliwość „ukochania się po wyborach”. A Polska? Polska może poczekać.
Kłótnia w "patologicznej rodzinie"
- Szymon, złap dystans do życia. Walczysz w tej chwili o wszystko: o siebie, o swoją formację. Jak przegrasz, wiesz, że będą konsekwencje
– grzmi Włodzimierz Czarzasty, który najwyraźniej wciąż myli Sejm z wiejskim zebrankiem partyjnym.
To nie pierwsza i nie ostatnia scena wewnętrznych spięć w „koalicji 13 grudnia”. Tym razem zarzewiem konfliktu stała się składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Hołownia – próbując ratować resztki wiarygodności jako kandydat na prezydenta – zaatakował Lewicę, zarzucając jej sabotowanie projektu obniżającego daniny dla mikroprzedsiębiorców.
Odpowiedź Czarzastego? Emocjonalna, osobista i jak zawsze – pełna dydaktyzmu.
- Zawsze tak jest w kampaniach, że trzeba bardzo mocno uważać, żeby nie przejść przez cienką czerwoną linię, po której ludzie nie będą chcieli się do siebie uśmiechać
- upomina Hołownię Czarzasty.
Czyli, mówiąc wprost: nie ważne są fryzjerzy, warzywniaki i jednoosobowe firmy. Ważne, żeby potem w koalicji można było sobie „podawać rączki”.
„Głupie to jest” – czyli poziom debaty po nowemu
Czarzasty nie poprzestaje na moralizowaniu. Wchodzi na poziom wyższy, czyli klasyczną lewicową inwektywę.
- Powiedziałeś, że doprowadzę do tego, że firmy będą upadały. Głupie to jest
– odpowiada Hołowni, by po chwili dodać, że równie dobrze mógłby zarzucić Hołowni „doprowadzenie do upadku szpitali”.
Tymczasem to nie Hołownia, ani tym bardziej Czarzasty, zapłacą ZUS właścicielowi małej firmy w Rzeszowie. Ten język – oderwany od realiów, obliczony na kampanijną dramaturgię – pokazuje, że w tym teatrze nikt już nie gra dla wyborców. To głupia gra dla siebie!
Lewica kontra przedsiębiorcy, czyli klasyka gatunku
Głos zabrała też Magdalena Biejat, której kampania prezydencka przypomina raczej polityczne epitafium niż realną próbę sięgnięcia po władzę. Zgodnie z lewicowym schematem – sprzeciw wobec obniżenia składki, bo „zagrożone jest zdrowie publiczne”.
- Obniżanie wpływów do ochrony zdrowia nie rozwiąże problemów kolejek do lekarzy
– tłumaczy Biejat.
Nie mówi jednak, że pieniądze na służbę zdrowia – przy obecnym poziomie jej zarządzania przez specjalistów z "koalicji 13 grudnia" – wyparowują szybciej niż polityczna wiarygodność Lewicy. Łatwiej bronić status quo, niż przyznać, że system jest niewydolny – także przez brak reform i marnotrawstwo.
Minister zdrowia nie da, bo nie
Do chóru dołącza też minister zdrowia Izabela Leszczyna z KO. Mówi wprost, że nie poprze obniżenia składki, bo „NFZ tego nie udźwignie”.
- Minister zdrowia nie może zaakceptować obniżenia składki zdrowotnej
– stwierdza bez cienia refleksji, że to właśnie resort zdrowia odpowiada za rozpasanie biurokracji i marnowanie pieniędzy.
Bo w tej koalicji wszyscy mają swoje racje, ale nikt nie ma rozwiązania. Najważniejsze: nie dać nic tym, którzy pracują na własny rachunek. A później się „ukochać”, jak sugeruje Czarzasty.
Projekt, który nie przeszedł, bo nikt już nie wie, kto z kim gra
Projekt obniżenia składki – według Ministerstwa Finansów – miał przynieść ulgę 2,45 mln przedsiębiorców. Na nowym modelu zyskali by głównie ci najmniejsi – rozliczający się ryczałtem czy kartą podatkową.
Ale nie. Projekt nie został nawet poddany pod głosowanie. Dlaczego? Bo koalicjanci są zbyt zajęci sobą.
Źródło: Republika, PAP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X