Okaleczyła go holenderska policja. Sprawą zajmie się polska prokuratura

Artykuł
Mieszkaniec Niska został dotkliwie pogryziony przez holenderskiego psa policyjnego
Canva

Prokuratura Regionalna w Rzeszowie zajmie się sprawą spowodowania uszczerbku na zdrowiu polskiego obywatela w wyniku interwencji holenderskiej policji – poinformowała w poniedziałek Prokuratura Krajowa. Chodzi o sprawę Bartłomieja Błońskiego z Niska, który 5 grudnia został brutalnie potraktowany przez holenderską policję, w tym został dotkliwie pogryziony przez policyjnego psa.

Do Holandii Błoński pojechał, aby pracować. – Miałem już podpisaną umowę z firmą, wykupione ubezpieczenie oraz zaplanowany grafik na kolejny tydzień – opowiada mężczyzna.

Zamieszkał u brata w Hilversum (25 km od Amsterdamu) i to właśnie tam doszło do skandalicznej interwencji holenderskiej policji.
– Wieczorem wypiliśmy z Pawłem kilka drinków i wdaliśmy się w kłótnię z naszym sąsiadem, z którym mój brat jest skonfliktowany. Była to jednak tylko słowna sprzeczka, bez jakiejkolwiek agresji fizycznej – zaznacza mieszkaniec Niska.

Sąsiad zadzwonił na policję, a kiedy ta przyjechała, kłótnia między obydwoma lokatorami jeszcze trwała.

– Kiedy mój brat został skuty w kajdanki, zrozumiałem, że to jeszcze nie koniec zajścia. Jedna z policjantek powiedziała do mnie po angielsku, abym się odsunął, co też uczyniłem. A kiedy byłem już na posesji mojego brata przed samymi drzwiami, wbiegł policjant, strzelił do mnie gazem, pobił pałką, przewrócił na ziemię i skuł kajdankami w taki sposób, że leżałem twarzą do ziemi – relacjonuje Błoński.

Czytaj: Policja sprawdziła trzeźwość. Takiej liczby nie było na alkomacie

– Krzyczałem i błagałem po angielsku policjanta, żeby zabrali psa, ale nie odpowiadali. Pies wyszarpywał kawałki mojej nogi przez około 2 minuty, na przemian na goleniu i na łydce. Gdy już odpuścił, nie mogłem samodzielnie wstać. Przyjechała karetka i dwóch ludzi wsadziło mnie do ambulansu. Nie wiem, czy byli to policjanci, czy sanitariusze, bo byłem w szoku – opowiada.
W wyniku pogryzienia Błoński otrzymał głębokie rany szarpane nogi i musi poruszać się na wózku. Interwencję policjanta nazywa „okropną zbrodnią”.

- Nikogo nie zaatakowałem, nikogo nie skrzywdziłem, nie stawiałem żadnego oporu. Jednym słowem, funkcjonariusz holenderskiej policji wsadził mnie na wózek inwalidzki – ocenia całe zdarzenie mieszkaniec Podkarpacia, który skierował już sprawę do sądu.

- Zwracam się z prośbą do państwa polskiego o pomoc, pilny kontakt i obserwację całej sprawy. Jeśli zostanę sam, jeśli nie będą za mną stali Polacy, to oni mnie zjedzą w tym sądzie – mówi Błoński, który ciągle przebywa u brata w Hilversum.

Źródło: nowiny24.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy