Niemcy nie przywitają hucznie Nowego Roku. W całym kraju obowiązuje zakaz sprzedaży fajerwerków, a w noc sylwestrową zamknięte będą dyskoteki. A to wszystko z powodu obaw przed rozprzestrzenianiem się wariantu Omikron i przeciążeniem służby zdrowia, która już jest na skraju zapaści.
Od jutra w Niemczech wchodzą w życie nowe obostrzenia. Dotyczą one zamknięcia klubów i dyskotek w całym kraju. Do tej pory na ten krok decydowały się jedynie landy najbardziej dotknięte przez Covid-19.
Dyskoteki pozostaną zamknięte w noc sylwestrową. Odwołane są też plenerowe imprezy sylwestrowe. Ograniczenia dotyczą również liczby osób uczestniczących w tzw. prywatkach, maksymalnie w imprezie będzie mogło wziąć udział 10 osób, pod warunkiem, że są zaszczepione. Niezaszczepieni mogą do siebie zaprosić najwyżej dwie osoby.
Czytaj: Resort zdrowia i nowe dane
Zakaz sprzedaży fajerwerków nie oznacza jednak, że w ogóle nie będzie można ich odpalać. Niektóre miasta wyznaczyły rejony, w których zakazuje się ich używania. W niektórych z kolei nie będzie można odpalać fajerwerków w całej przestrzeni publicznej, jednak zakaz nie dotyczy posesji prywatnych. Jeszcze inne miasta uznały, że wystarczy sam zakaz sprzedaży materiałów pirotechnicznych.
Sporo Niemców kupuje więc fajerwerki m.in. w sąsiedniej Polsce, gdzie w rejonach przygranicznych można je z łatwością nabyć. O ile posiadają one certyfikaty unijne można je bez problemów wwieźć na teren Niemiec.
Jak informują media, tak surowe obostrzenia są spowodowane obciążeniem służby zdrowia przez wzrost liczby zachorowań na Covid-19, czego przyczyną jest rozprzestrzenianie się bardziej zakaźnego wariantu Omikron. Władze obawiają się, że pacjenci z urazami po fajerwerkach dodatkowo angażowaliby personel medyczny, znajdujący się i tak już na granicy wydolności.