Na zachodzie USA zaczyna brakować wody. Amerykanie muszą zacząć ją oszczędzać

Artykuł
Suze dają się coraz bardzie we znaki zachodnim Stanom (zdj. ilustracyjne)
Fot. Pixabay/_Marion

Ogromna susza i zmiany klimatyczne sprawiają, że na Zachodzie USA zaczyna brakować wody. Alarmująco niski poziomu zbiorników wodnych w regionie zachodnich stanów USA, w niektórych przypadkach zbliżonego do rekordowego, sprawia, że znalezienie rozwiązania problemu staje się jeszcze pilniejsze.

Zachód Ameryki charakteryzuje się większą zmiennością hydrologiczną — większą liczbą lat, w których występują powodzie i susze — niż jakakolwiek inna część kraju, twierdzi Jay Lund, profesor inżynierii lądowej i środowiskowej na Uniwersytecie Kalifornijskim.

Około 42% ludności Kalifornii, najbardziej zaludnionego stanu USA, w którym żyje 39,5 miliona ludzi, znajduje się obecnie w stanie zagrożenia suszą. W zasadzie każda część stanu z wyjątkiem Południowej Kalifornii i rejonu Zatoki San Francisco jest w dramatycznej sytuacji — powiedział gubernator stanu, Gavin Newsom.

A jeśli niektóre z najbardziej znaczących zbiorników w Kalifornii mogą być jakimkolwiek wskaźnikiem obecnego stanu rzeczy, mieszkańcy powinni się martwić. W czerwcu poziom wody w jeziorze Mead, największym zbiorniku w całym kraju, osiągnął historycznie niski poziom — jest to niepokojące, biorąc pod uwagę, że zachód USA jest w dużej mierze uzależniony od wód powierzchniowych. Sąsiadujące z nim jezioro Powell, drugi co do wielkości zbiornik w USA, wykazuje podobne tendencje.

Zmiany klimatyczne stanowią wyzwanie dla gospodarki wodnej

- Zmiany klimatyczne zdecydowanie stanowią wyzwanie dla systemu zaopatrywania w wodę — powiedział John Berggren, analityk gospodarki hydrologicznej z organizacji Western Resource Advocates. Wzrost liczby ludności jest dodatkowym obciążeniem systemu, w miarę, jak coraz większe ilości wody są przekierowywane do większej liczby gospodarstw domowych.

Coraz częściej wszyscy zadają sobie pytanie: jeśli prognozy się sprawdzą, a ostatnie ciepłe i suche trendy utrzymają się w nadchodzących latach, jak ten kluczowy dla gospodarki USA stan (gdyby Kalifornia była osobnym państwem, byłaby piątą gospodarką świata, większą niż indyjska, brytyjska czy francuska!) rozwiąże swój kryzys wodny?

Już od lat stany i hrabstwa namawiają mieszkańców, a w niektórych przypadkach uchwalają prawa, które wprost zmuszają ich do ochrony zasobów wodnych. Niektóre regiony na wybrzeżu, takie jak Santa Barbara w Kalifornii, instalują zakłady odsalania wody, a inne obszary w głębi lądu, takie jak stan Arizona, monitorują zasoby wód gruntowych, ponieważ główne zbiorniki i rzeka Kolorado nadal odnotowują spadki poziomu wody.

Najwięcej wody zużywa rolnictwo

Rolnictwo zużywa największą część zasobów wodnych, odpowiadając za 80 proc. konsumpcji wody w USA i za ponad 90 proc. w wielu zachodnich stanach, według Departamentu Rolnictwa USA, i prawdopodobnie byłoby pierwszą ofiarą katastrofy suszy, gdyby zaopatrzenie w wodę na zachodzie USA zostało wystawione na próbę.

W graniczącym od wschodu z Nevadą pustynnym i górzystym Utah nawet do 90 proc. wody używanej w stanie trafia do sektora rolniczego. W Arizonie duża ilość wody wydobywanej z rzeki Kolorado również jest przeznaczona na potrzeby rolnictwa.

Ogólnie rzecz biorąc, między 80 a 90 proc. wody z całego systemu rzeki Kolorado jest wykorzystywane w rolnictwie, powiedział cytowany wcześniej Berggren. W Kalifornii, aż około 80 proc. zużycia wody kierowane jest do nawadniania rolnictwa, które stanowi jednak tylko około 5 proc. gospodarki! „Woda to jest bardzo cenny towar. Jest to bardzo cenna część wielu gospodarek wiejskich” - twierdzi Lund. „A jeśli nie masz wody, to w dłuższej perspektywie po prostu nie możesz utrzymać swojego gospodarstwa” - dodaje.

Do suszy przyczynia się nieracjonalna gospodarka

W przeszłości, gdy zaczynało brakować wody powierzchniowej i wody w zbiornikach, zachodnie stany po prostu pompowały na powierzchnię tyle wód gruntowych, ile się dało. Teraz, po okresie nadużywania tego rozwiązania, w związku z niemal ciągłymi niedoborami, zasoby zarówno wody powierzchniowej, jak i wód gruntowych zaczynają po prostu znikać.

Wyczerpywanie się wód gruntowych na południowym zachodzie USA jest przedmiotem troski od już wielu lat. Jednym z rozwiązań jest instalacja zakładów odsalania wody morskiej. Jednak koszt odsalania około 1 mln litrów wody morskiej waha się od dwóch do trzech tysięcy dolarów, co stanowi dwa lub trzy razy więcej niż koszt następnego najtańszego źródła, którym jest oszczędzanie wody poprzez takie działania jak zakup wody od rolników i ponowne wykorzystanie oczyszczonych ścieków. Poleganie jedynie na zakładach odsalania prawdopodobnie podwoiłoby rachunek za wodę w przeciętnym gospodarstwie domowym.

Odsalanie wiąże się też z wyzwaniami środowiskowymi. Gdzieś np. trzeba umieścić sól i osady pozostałe po procesie, które nie nadają się do tego, by zwrócić je do morza, ponieważ wtedy, wszystkie dodatkowe osady i minerały zasadniczo zanieczyszczają naturalną wodę morską. Pompowanie wody z wybrzeża do stanów położonych w głębi lądu, które również borykają się z niedoborem wody, takich jak Kolorado, jest też po prostu nieefektywne.

Najprostszym wyjściem jest oszczędzanie wody

Jak twierdzą eksperci, gospodarka wodna i ochrona zasobów wodnych to najprostsze i najskuteczniejsze sposoby na utrzymanie nieprzerwanych dostaw wody na zachodzie USA. Wspomniany Jay Lund z Uniwersytetu Kalifornijskiego przytacza prosty przykład: zużycie wody w miastach Kalifornii wynosi niemal 500 litrów na mieszkańca dziennie, podczas gdy obszary miejskie w Hiszpanii czy Izraelu zużywają jej mniej więcej 95 litrów na mieszkańca dziennie!

Nadzieję dają wysiłki na rzecz oszczędzania wody, które w ostatnich dekadach przyczyniły się do znacznych postępów. W Kalifornii, miasta takie jak Los Angeles i San Francisco pomimo znacznego wzrostu populacji, zużywają taką samą ilość wody lub mniejszą, jak 30 lat temu. Obecnie zużycie wody na osobę jest o 16 proc. niższe niż w 2013 roku, co sugeruje, że nastąpiła trwała zmiana zachowań Kalifornijczyków od czasu suszy w połowie 2010 roku.
„Każdy będzie musiał trochę z siebie dać. Ale jeśli wszyscy się zjednoczymy, możemy faktycznie stworzyć bardziej zrównoważony system rzeczny, który sprosta tych przerażająco niskim poziomom zbiorników” - powiedział Berggren i dodał, że „mamy przed sobą wciąż duże wyzwania związane z tą suszą, ale cywilizacja na zachodzie USA przetrwa!”

Źródło: national-geographic.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy