- Chciałbym wiedzieć, kto sprzedawał i kto nadal sprzedaje broń terrorystom? – pytał papież podczas ostatniej audiencji ogólnej, wspominając swą podróż do Iraku i dzieląc się wrażeniami po spotkaniu z mieszkańcami kraju zrujnowanego przez wojnę i terroryzm.
Podczas audiencji Franciszek zastrzegł, że nie chodzi mu wyłącznie o Irak. Terroryści dokonują rzezi również w innych regionach świata, na przykład w Afryce. „Kto sprzedaje im broń, chcę by ktoś mi odpowiedział na to pytanie” – mówił papież.
Nie wiemy, kto sprzedaje broń, wiemy, kto ją produkuje
Jak zauważa Francesco Vignarca, koordynator Sieci Pokój i Rozbrojenie, odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Wiemy bowiem dobrze, kto wyprodukował broń, którą posługują się terroryści. „Ci jednak nie kupują jej bezpośrednio od producentów” – mówi Vignarca.
- Papież ma rację pytając się o pochodzenie uzbrojenia, którym posługują się terroryści – podkreślił. Producentów broni, jak zaznaczył, jest stosunkowo niewielu. Jednak problemem są szlaki dystrybucyjne, które trudno jest kontrolować.
- 90 proc. wyeksportowanej broni pochodzi z 10 krajów: Stany Zjednoczone, Rosja, Francja, Niemcy, Chiny, Wielka Brytania, Hiszpania, Izrael, Korea Południowa i Włochy – powiedział Vignarca.
Broń znika jak kamfora
- Problem w tym, że zwłaszcza w wypadku broni lekkiej, ale nie tylko, trudno jest prześledzić jej dokładne pochodzenie – podkreślił i zaznaczył, że problemem jest nie tylko handel, lecz również kontrola nad jej dysponentami.
- Broń często ginie bez śladu. Na przykład Wielka Brytania i Stany Zjednoczone straciły w Afganistanie 150 tys. karabinów. W Jemenie tuż przed rozpoczęciem wojny Pentagon przyznał, że stracił ślad po uzbrojeniu wartym 5 mld dolarów, w tym czołgach, helikopterach, które tam dostarczył – powiedział Vignarca.
- Problem polega więc na tym, że przyczyną źródłową jest tu legalny handel bronią, który pozornie nie budzi kontrowersji. Broń w przeciwieństwie do żywności nie ulega przeterminowaniu. Jej niszcząca moc trwa przez dziesięciolecia — podkreślił.