– Ten pierwszy dzień był zupełnie wyjątkowy z kilku względów. Po pierwsze – mieliśmy świadomość wygranej, po sześciu latach upokorzeń, okupacji, terroru, odczuwaliśmy chwilową euforię. Ona potem zmieniła się w gorycz klęski, ale sam pierwszy dzień był niezapomniany – powiedział Jan Olszewski, premier RP w latach 1991-1992, w czasie II wojny światowej członek Szarych Szeregów. Wywiad przeprowadził portal dorzeczy.pl
– Powstanie na Pradze było od początku beznadziejne. Broni było znacznie mniej, niż w lewobrzeżnej Warszawie, poza tym doborowe niemieckie jednostki, które przeszły przez Warszawę krótko przed Powstaniem, walczyły na przedpolach właśnie Pragi. Nie były to jednostki policyjne, pomocnicze, ale doborowe jednostki SS – mówił Olszewski.
– Jak powstanie wybuchło, rzucono część tych oddziałów do pacyfikowania powstania na Pradze. W tym momencie w tej części stolicy praktycznie nie udało się zdobyć żadnego obiektu, jedynym wyjątkiem było Bródno, gdzie ja się znajdowałem – dodał.
– W pierwszych godzinach Powstania biegaliśmy nerwowo, szukając jakiegoś przydziału, chcieliśmy uzyskać broń. Wzięliśmy udział w odprowadzaniu pierwszego zdobytego przez powstańców na Bródnie pojazdu niemieckiego. Ostatecznie otrzymaliśmy od dowództwa biało-czerwone opaski z napisem Armia Krajowa oraz zapewnienie, że będziemy wykorzystani do łączności – opowiadał były premier.
– Jednak Powstanie na Pradze zakończyło się bardzo szybko, więc w zasadzie nasz udział to był tylko pierwszy dzień – wspominał.