6 grudnia 1991 r. Sejm powołał rząd Jana Olszewskiego
Dokładnie 29 lat temu Sejm RP I kadencji powołał mecenasa Jana Olszewskiego, prawnika, obrońcę działaczy opozycji demokratycznej w czasach PRL, a także m.in. oskarżyciela posiłkowego w procesie morderców ks. Jerzego Popiełuszki.
#Historia | #Kraj #media @Macierewicz_A #włączprawdę z #TVRepublika https://t.co/Yyvv3rDAhe
— Telewizja Republika ???????? (@RepublikaTV) December 6, 2020
Porozumienie Obywatelskie Centrum weszło do Sejmu po pierwszych w Polsce w pełni wolnych wyborach parlamentarnych po II wojnie światowej, które odbyły się jesienią 1991 r. 5 grudnia tego samego roku ówczesny prezydent Lech Wałęsa desygnował na premiera kandydata tego ugrupowania, Jana Olszewskiego.
???? 29 lat temu, 6 XII 1991 r. Sejm powołał Jana Olszewskiego na stanowisko Premiera.
— Mateusz Pluta ???????? (@MateuszPluta02) December 6, 2020
Pytanie Premiera "Czyja będzie Polska?" wciąż nadal aktualne. pic.twitter.com/BFmAcv1kzw
6 grudnia 1991 r. Sejm powołał wybitnego adwokata na urząd Prezesa Rady Ministrów.
Wielu ówczesnych współpracowników śp. premiera Jana Olszewskiego, np. Antoni Macierewicz (który do śmierci mecenasa 7 lutego 2019 r. pozostał jego bliskim przyjacielem) czy Piotr Naimski wskazuje na znaczenie działań powołanego przed 29 laty rządu w kwestii integracji Polski z NATO i Wspólnotami europejskimi, jak również, uniezależnienia naszego kraju od Rosji (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich rozpadł się 8 grudnia 1991 r.. Ówczesny prezydent Lech Wałęsa, który później odegrał znaczącą rolę w obaleniu rządu Jana Olszewskiego 4 czerwca 1992 r. do dziś przypisuje sobie wszelkie zasługi m.in. w kwestii wyprowadzenia z Polski wojsk rosyjskich).
Rząd premiera Olszewskiego, choć pracował zaledwie pół roku, zmienił koncepcję prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw, wspierał rolnictwo (poprzez m.in. dopłaty do paliwa rolniczego czy wprowadzenie cen minimalnych na produkowaną żywność). To właśnie za czasów Rady Ministrów kierowanej przez warszawskiego adwokata przyspieszone zostały rozpoczęte w październiku 1990 r. negocjacje mające na celu wycofanie z Polski armii rosyjskiej. W czasie rządów Jana Olszewskiego po raz pierwszy pojawiło się w oficjalnych dokumentach Ministerstwa Obrony Narodowej sformułowanie, w którym określono członkostwo w NATO jako strategiczny cel polityki obronnej Rzeczypospolitej Polskiej.
W marcu 1992 r. prezydent Lech Wałęsa bez konsultacji z Radą Ministrów wysunął zaskakujące koncepcje „NATO-bis” i „EWG-bis” zdecydowanie kolidujące z kursem rządu Jana Olszewskiego. 22 maja 1992 r. premier stanowczo sprzeciwił się podpisaniu klauzuli polsko-rosyjskiego traktatu o przyjaźni i dobrosąsiedzkiej współpracy. Mowa o zapisie, na mocy którego opuszczane przez wojska rosyjskie bazy w Polsce miały być przekazane międzynarodowym spółkom polsko-rosyjskim. Prezes Rady Ministrów przesłał do Moskwy szyfrowaną depeszę na ręce prezydenta, który później, w osobistej rozmowie z rosyjskim przywódcą Borysem Jelcynem zmienił kontrowersyjny zapis. Cała sytuacja przyczyniła się do otwartego konfliktu między Wałęsą a Olszewskim. Fakt, że w umowie pojawiła się tak kontrowersyjna klauzula premier Olszewski określał później jako „zdradę stanu”, wskazując również, że „do dziś nie wiadomo, kto wydał dyspozycję podpisania tego dokumentu”.
Pod koniec maja rządowi, który nie dysponował trwałą większością parlamentarną, nie udało się również stworzyć koalicji. Poparcie dla premiera Jana Olszewskiego wycofał także prezydent Lech Wałęsa. 27 maja prezydium Klubu Parlamentarnego Unii Demokratycznej, wraz z radą koalicyjną UD, KLD i PPG podjęły decyzję o złożeniu w Sejmie wniosku o wotum nieufności wobec Rady Ministrów. Następnego dnia Sejm przyjął głosami KPN, PC, ZChN, „Solidarności”, PSL-PL, PChD i UPR, (UD i KLD nie wzięły udziału w głosowaniu) uchwałę zobowiązującą szefa MSW „do podania do dnia 6 czerwca 1992 pełnej informacji na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów (...), będących współpracownikami Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w latach 1945–1990” (tzw. uchwała lustracyjna). Wniosek przedstawił w Sejmie poseł Janusz Korwin-Mikke. 29 maja w imieniu parlamentarzystów z UD, KLD i PPG poseł Jan Maria Rokita (Unia Demokratyczna) złożył wniosek o odwołanie rządu. Jeszcze w pierwszych dniach czerwca odbywały się ostateczne rozmowy na temat poszerzenia koalicji z KPN, które jednak zakończyły się niepowodzeniem. Swój własny wniosek o odwołanie rządu Jana Olszewskiego przedstawił 4 czerwca 1992 r. prezydent Lech Wałęsa, co zdecydowanie przyspieszyło ten proces. Gabinet został odwołany po północy z 4 na 5 czerwca, kilkanaście godzin po tym, jak ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz wykonał uchwałę lustracyjną.
Po katastrofie smoleńskiej wiele mówiliśmy o tzw. "przemyśle pogardy" wokół śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mimo iż fala nienawiści wobec tragicznie zmarłego prezydenta budzi oburzenie do dziś, "przemysł pogardy" nie był wcale zjawiskiem nowym. Podobne doświadczenia miał premier Jan Olszewski i ministrowie z jego rządu. Tak jak po katastrofie smoleńskiej lewicowo-liberalny "salon" mówił o "oszołomach" i "sekcie smoleńskiej", we wczesnych latach 90. jego "protoplaści" mówili o "oszołomach" i "olszewikach". Sam były prezydent Lech Wałęsa nawet w dniu pogrzebu premiera Olszewskiego nie szczędził mu ostrych, nienawistnych słów. W pamięć Polaków zapadła szczególnie okładka "Gazety Wyborczej" z tamtego okresu. Redaktor Adam Michnik w dość haniebny sposób wykorzystał wiersz Wisławy Szymborskiej pt. "Nienawiść" do komentarza na temat "nocnej zmiany". Owszem, późniejsza polska noblistka wysłała swój wiersz naczelnemu "Wyborczej", miała to jednak zrobić miesiąc przed publikacją i Michnik sam zdecydował o jego wykorzystaniu. Całości dopełniał tendencyjny dobór zdjęć - podobnie dziennikarze postępowali później z prezydentem Lechem Kaczyńskim i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, przedstawiając polityków w niekorzystnym świetle. W Polakach zasiano przekonanie, że rząd Jana Olszewskiego dążył do wywołania wojny, ministrowie stojący na czele resortów siłowych mieli rzekomo dążyć do zamachu stanu (te doniesienia podważył m.in. prof. Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony, na swoim blogu w serwisie Salon24). Samego premiera przedstawiano z kolei jako flegmatycznego, ospałego "starszego człowieka", który w zasadzie niewiele miał do powiedzenia.
Pytanie mecenasa: "Czyja będzie Polska" po dziś dzień pozostaje aktualne. Choć w mediach częściej wspominamy odwołanie rządu Jana Olszewskiego, warto przypominać także o powołaniu tego gabinetu i jego dokonaniach, dziś marginalizowanych przez polityków i komentatorów bądź to związanych z obecną opozycją, bądź z nią sympatyzujących. Warto także zadać sobie pytanie, jak potoczyłyby się losy naszego kraju i w jakim miejscu bylibyśmy, gdyby rządowi Jana Olszewskiego pozwolono dłużej pracować. W kontekście działań Lecha Wałęsy, premiera Jana Olszewskiego i tego, jak potoczyły się losy Polski po "nocnej zmianie", nasuwa się wiersz innego wybitnego polskiego poety, który jednak nagrody Nobla nigdy się nie doczekał: mowa o "Trenie Fortynbrasa" Zbigniewa Herberta.