Formuła 1. Bezsensowny sprint kwalifikacyjny to skok na kasę

Artykuł
Robert Kubica wystartuje do GP Włoch z dalekiego miejsca. Ale w sobotnim treningu był w czołówce
Fot:Twitter/Alfa Romeo ORLEN

Formuła 1 chce przyciągnąć nowych kibiców przed telewizory. Idąc tropem niższych kategorii wyścigowych, FIA zadecydowała na wprowadzenie sprintu kwalifikacyjnego. Co ma ten sprint na celu? Nie wiadomo.

Wcześniejszy system rozgrywania weekendu wyścigowego w F1 był prosty. Piątkowe treningi, które służyły zapoznaniu się z limitami toru i sprawdzaniu poczynionych zmian w bolidach. Sobota to trzyczęściowe kwalifikacje. Niedziela to wielki wyścig. Po raz drugi w historii F1 zostanie rozegrany sprint kwalifikacyjny.

Ze względu na niego, kwalifikacje przesunięto na piątek. W kwalifikacjach na torze Monza we Włoszech kierowca Alfa Romeo Orlen zajął przedostatnie 19. miejsce. Sprint kwalifikacyjny w przypadku weekendu na Monzy to 18 okrążeń. W sprincie kwalifikacyjnym nie przyznaje się punktów, zwycięzca nie staje na podium. Skoro zachowane zostały klasyczne kwalifikacje, to idea sprintu jest wyłącznie skokiem na kasę. Udanym, jeśli chodzi o F1 i FIA, ale absolutnie nieudanym, jeśli chodzi o fana i kibica.

Jeśli chodzi o sobotnią sesję treningową tuż przed sprintem, to Robert Kubica zaprezentował się kapitalnie. Zajął bardzo wysokie 6. miejsce.

Źródło: Formula 1

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy