Euro 2020. UEFA ogłosiła najlepszą jedenastkę. Niestety na liście zabrakło Polaka

Artykuł
UEFA ogłosiła najlepszą jedenastkę po fazie grupowej piłkarskich mistrzostw Europy
Fot. Twitter/@EURO2020

Oficjalna strona UEFA podała na swojej oficjalnej stronie jedenastkę najlepszych piłkarzy fazy grupowej trwającego turnieju. Wyboru dokonała na podstawie szczegółowych statystyk wszystkich piłkarzy, rejestrowanych przez oficjalną grę mistrzostw "EURO 2020 Fantasy Football".

Robin Olsen (Szwecja)

Zawodnik turniejowy. W piłce klubowej w ostatnich latach nie wiedzie mu się najlepiej, ale gdy zakłada koszulkę reprezentacji Szwecji w mistrzostwach świata lub Europy, gra kapitalnie. Błyszczy refleksem, daje ogromną pewność obrońcom, radzi sobie nie tylko ze strzałami z bliskiej odległości, ale też z dystansu. W dużej mierze to jemu Skandynawowie zawdzięczają awans do fazy pucharowej Euro 2020.

Denzel Dumfries (Holandia)

Objawienie tego turnieju. Maszyna do bezustannego krążenia od jednego pola karnego do drugiego. Do tego piłkarz skuteczny, odważny, szukający dryblingów i indywidualnych szarż. W Eindhoven powinni chłodzić już szampany, bo wygląda na to, że wkrótce zarobią na młodym piłkarzu bardzo dużo.

John Stones (Anglia)

Zapewnił swojemu bramkarzowi Jordanowi Pickfordowi duży komfort, dobrze organizując obronę pod nieobecność Harry'ego Maguire'a. Anglicy nie stracili jeszcze gola, a obrońca Manchesteru City był też groźny pod bramką rywali podczas stałych fragmentów gry. Ze Szkocją trafił w słupek. 

Leonardo Bonucci (Włochy)

Wydawałoby się, że w tym wieku trudno osiągnąć wysoką formę, zwłaszcza po tak trudnym i napiętym sezonie w piłce klubowej. Bonucci grał jednak w fazie grupowej jak profesor. Korzystał ze swojego doświadczenia i trzymał w ryzach defensywę Squadra Azzurra.

Robin Gosens (Niemcy)

Tego zawodnika niemieckiej drużynie narodowej brakowało od dawna. W kapitalny sposób robi użytek ze swojej lewej nogi, ma niespożyte siły, każde jego włączenie się do akcji ofensywnych siało spustoszenie pod bramką rywali.

Manuel Locatelli (Włochy)

Nikogo nie dziwi chyba, że działacze Juventusu tak uparcie walczą o wykupienie go z Sassuolo. Prawdziwy dyrygent we włoskiej linii pomocy, który kapitalnie spisuje się z piłką przy nodze. Nie tylko szuka asyst, ale też goli. Dzięki niemu niewidoczny był na początku turnieju brak Marco Verrattiego.

Georginio Wijnaldum (Holandia)

Niezwykle cieszyć mogą się działacze Paris Saint-Germain, którzy zakontraktowali tego zawodnika jeszcze przed tym, jak Oranje rozkręcili się w turnieju. Wijnaldum przejął bowiem pałeczkę lidera w drużynie i nie tylko haruje w drugiej linii, ale też świetnie odnajduje się w polu karnym przeciwnika.

Kevin De Bruyne (Belgia)

Wszystko, co dobre w drugiej linii, zaczynało się od rozgrywającego Manchesteru City. Z przyjemnością oglądało się, jak Belg regulował tempo gry, uruchamiał kolegów w ofensywie, sam szukał okazji strzeleckich i je znajdował. Jest w bardzo wysokiej formie i momentami wystarczy mu po prostu dostarczyć piłkę, by pod bramką przeciwnika powstało zagrożenie.

Cristiano Ronaldo (Portugalia)

Co z tego, że z pięciu goli aż trzy strzelił po rzutach karnych, skoro mistrzowie Europy grają dalej (balansowali na granicy przepaści), a on zgarnął kolejne rekordy. Umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców wszech czasów mistrzostw Europy z dorobkiem 14 trafień. 

Romelu Lukaku (Belgia)

Wszystko to, co wiedzieliśmy o nim, czyli olbrzymią siłę, a przy tym dynamikę, pokazuje na mistrzostwach. W fazie grupowej uzyskał trzy bramki. Wielka szkoda, że albo on, albo Ronaldo już po 1/8 finału pojedzie do domu.

banner_euro_750x200_00237_670_17

Źródło: Twitter/@EURO2020

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy