Z jednej strony wojna i niepoliczalne straty, z drugiej szansa na wzmocnienie gospodarcze. Miałaby się do tego przyczynić ludność cywilna napływająca z obszarów objętych działaniami zbrojnymi. Czy Polska przy wielomiliardowych kosztach, jakie ponosi w związku z ochroną uchodźców, w dalszej perspektywie może liczyć na wzrost PKB? Eksperci goszczący w programie Biznes Polska nie mają wątpliwości. Nasz kraj stoi przed ogromnym wyzwaniem. Musi jednak spełnić kilka warunków.
Jednym z nich jest natychmiastowe dostosowanie prawa. Brak przejrzystych procedur i biurokracja od lat niekorzystnie wpływają na rozwój przedsiębiorczości.
„Z zainteresowaniem przeczytałem, że Ukraińcy uciekający do Polski będą mogli rozpocząć działalność gospodarczą na takich samych warunkach jak Polacy”, mówi Jan Popończyk, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Jego zdaniem jednak od początku tego roku część zawodowych księgowych nie bardzo się orientuje w przepisach, a co dopiero mówiąc o obcokrajowcach. „Trudno się spodziewać, że osoby uciekające przed wojną nie znając nawet języka polskiego, będą mogły sobie z tymi problemami dać radę”, ocenia nasz rozmówca i przedstawia swój pomysł. „Proponowałbym zacząć od tego, że dla mikro i małych a przede wszystkim dla jednoosobowych działalności gospodarczych radykalnie uprościć przepisy, przywrócić kartę podatkową, nie bawić się w naliczanie składki zdrowotnej od dochodów, które mogą być później przez ZUS kwestionowane, tylko zrobić proste zasady, bo inaczej nie będziemy w stanie przyciągnąć tych ludzi”.
Podobnego zdania jest Kamila Sotomska, ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
„To, co można zrobić dla małych przedsiębiorców, to jest przede wszystkim zmniejszenie ilości produkowanej legislacji. W 2021 roku do tej pory stworzono 40 procent więcej stron prawa niż w 2020. To jest ogromny przyrost”.
Rośnie też liczba osób uciekających przed zagrożeniem. Według najnowszych danych do Polski od początku ataku Rosji na Ukrainę przyjechało ponad 2 miliony 200 tysięcy osób. Część z nich to wykwalifikowani pracownicy różnych branż, których obecność w naszym kraju może przynieść wymierne skutki.
„To ogromna płaszczyzna współpracy. Jeżeli teraz nasza biurokracja miałaby to zniszczyć, to lepiej się pozbyć biurokracji”, kwituje Jan Popończyk.
Jest też niestety druga strona medalu. Oprócz grupy osób aktywnych zawodowo wśród uchodźców z Ukrainy jest też duży napływ kobiet z dziećmi i osób starszych, które będą potrzebowały pomocy, opieki zdrowotnej, miejsca do mieszkania, żłobków i przedszkoli.
„Na szczęście dzięki wspaniałej postawie większość tych ludzi mieszka w tym momencie pod dachami Polaków”, ocenia Kamila Sotomska. Przestrzega jednak, że Polacy muszą być świadomi tego, że kiedyś ich zapał do pomocy się skończy. Młode matki z kolei, by zdobyć zatrudnienie, muszą otrzymać gwarancje bezpiecznego pozostawienia swoich pociech w placówkach dla dzieci.
„To jest ogromne wyzwanie, jest to też pewnego rodzaju szansa dla naszej gospodarki, która od dawna znajdowała się w ogromnym kryzysie demograficznym”, ocenia ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Tymczasem według byłego wiceministra finansów dr. Cezarego Mecha wszystko to, co się dzieje obecnie w Polsce, niesie za sobą ogromne konsekwencje ekonomiczne. „Obciążenie demograficzne Polaków tej części pracującej wynosi 10 procent. To są niesamowite koszty, które musimy ponosić. Powinniśmy nie tylko płacić w ramach tej solidarności, my powinniśmy je również ujawniać. Powinniśmy wprowadzić podatek solidarnościowy po to, żeby wszyscy również nasi partnerzy zagraniczni wiedzieli, w jakiej wysokości my się solidaryzujemy z Ukraińcami”, podsumował ekonomista.
Więcej o tym w programie Biznes Polska dostępnym w portalu tvrepublika.pl