Historia referendum w Polsce sięga czasów PRL, to wtedy przeprowadzono pierwsze tego typu głosowania. Miały one charakter propagandowo-manipulacyjny i źle się kojarzą większości obywateli. Warto podkreślić, że głosowania referendalne są ważnym elementem demokracji, kluczowe jest jednak odpowiednie przeprowadzenie tych procedur z zapewnieniem ich przejrzystości i uczciwości. Aby zbudować zaufanie obywateli do tego instrumentu, ważne jest także uświadamianie Polaków o jego wartości już na poziomie szkolnym.
Jak zauważa prof. Arkadiusz Jabłoński, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, historia referendum w Polsce nie kojarzy się zbyt dobrze obywatelom. W czasach przedwojennych głosowania powszechne w ogóle nie były organizowane, odbywały się jedynie plebiscyty dotyczące podziału ziem. Pierwsze przeprowadzono dopiero w 1946 roku. Dlatego większości referenda kojarzą się głównie z okresem PRL.
„Bardzo źle się nam kojarzą, bo najpierw słynne „trzy razy tak”, związane właściwie z likwidacją instytucji demokratycznych. Potem mieliśmy jeszcze to równie nieudane referendum w 1987 roku, które jeszcze ekipa Jaruzelskiego próbowała wykorzystywać do legitymizowania własnej władzy” – powiedział profesor.
Jabłoński zwraca uwagę, że w większości referenda organizowane w Polsce były nieudane, ze względu na brak odpowiedniej liczby głosujących. W ostatnich latach tylko dwa miały charakter wiążący. Było to referendum nt. przyjęcia Konstytucji RP oraz w sprawie akcesji Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej. Ostatnie, tegoroczne referendum, które odbyło się wraz z wyborami do parlamentu, było bardzo blisko uzyskania odpowiedniej liczby głosów, jednak jak zauważa profesor, sprawiało wrażenie gry politycznej i „nie dawało takiego przekonania, które jest konieczne zawsze, gdy mówimy o tym, co nazywamy demokracją. Po pierwsze, ja muszę mieć takie poczucie podmiotowości, że to ja jestem sprawcą tego działania i ono jest realnie wpływające na to, co będzie się działo w ojczyźnie. Zatem od razu warto zauważyć, że częściej powinny być organizowane referenda lokalne, które dotyczą ważnych kwestii, nie tylko odwoływania takich czy innych polityków, którzy nie sprawdzili się” - mówił.
Prof. Arkadiusz Jabłoński wskazał, że jednym z takich referendum, które mogło uruchomić to poczucie sprawstwa u obywateli, było tzw. referendum uwłaszczeniowe. Polegało ono na tym, aby ludzie mogli bezpłatnie, na różnych warunkach przejmować na własność mieszkania spółdzielcze. Było to referendum, które dotyczyło interesu samych obywateli, pozwalało uzyskiwać konkretny kapitał, którym mogliby dysponować. Była to próba nauczenia społeczeństwa, czym jest w ogóle wartość posiadania. Jednak media przedstawiły ten pomysł jako rodzaj działania, które jest niepoważne, wręcz zostało ośmieszone, co nie przekonało większości obywateli.
Redaktor Katarzyna Gójska zwróciła uwagę na problem dużej niewiedzy społeczeństwa na tematy dotyczące referendum oraz samej demokracji. Zapytała profesora Jabłońskiego, czy szeroka akcja edukacyjna, wprowadzana już na poziomie szkolnym i uświadamiająca obywateli czym są głosowania w referendum, jakie mają znaczenie oraz czym w ogóle jest demokracja, wpłynęłaby na poprawę świadomości społeczeństwa.
„U podstaw tego wszystkiego stoi nauczenie obywateli: co to znaczy dobro wspólne oraz co to znaczy komplementarność w działaniu. Najlepszą edukacją wydaje się włączanie ludzi w tego typu działanie czy to na poziomie szkoły, czy to na poziomie instytucji, które nas socjalizują. Dobrym rozwiązaniem byłoby budować warunki do współdziałania na rzecz dobra wspólnego, choćby przez organizowanie w szkołach, dla celów ćwiczeniowych akcji referendalnych” – powiedział Jabłoński.
Więcej w materiale wideo. Zapraszamy do obejrzenia!