Zmniejsza się wiarygodność polskiej gospodarki. "To żółta kartka dla rządu"

Pogorszenie polskiej gospodarki widać już z perspektywy zagranicy. Decyzja agencji Fitch o zmianie perspektywy ratingu Polski ze stabilnej na negatywną to ostrzeżenie dla rządu - informuje interia.pl. Rządzący muszą działać, bo jak wskazują ekonomiści nasze finanse publiczne płyną kursem na górę lodową.
Agencje zmieniają ocenę
Decyzja Fitch, by zmienić perspektywę ratingu Polski ze stabilnej na negatywną, to apel, by zejść ze ścieżki, którą kroczą od paru lat polskie finanse publiczne. To ścieżka wysokiego deficytu fiskalnego i szybki wzrost długu.
Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w Polsce w 2024 r. wyniósł 6,6 proc. PKB. W 2025 r. miał być niższy tymczasem MF prognozuje, że wyniesie 6,9 proc. PKB. Rośnie też dług sektora. Na koniec 2025 r. ma on wynieść 60,4 proc. PKB, a na koniec 2026 r. już 66,8 proc.
Po wyborach prezydenckich w Polsce wszystkie trzy wielkie agencje ratingowe (Fitch, Moody's i S&P) wysłały komentarze, w których wyraziły wątpliwości co do tego, czy wcześniej zapowiadane tempo zmniejszania deficytu będzie możliwe do utrzymania. Scenariusze dotyczące wzrostu deficytu i długu publicznego zostały przez agencje skorygowane w górę i to skutkowało pogorszeniem się perspektywy ratingu.
Dług publiczny Polski jest porównywalny z poziomem długu krajów znajdujących się w tzw. grupie porównawczej, ale to właśnie deficyt budżetowy jest problemem. Dług w najbliższych latach będzie rósł.
Nie mamy planu redukcji deficytu
Sama zmiana perspektywy istotnie nie zaboli gospodarki i nas jako podatników, bo rating, a więc ocena wiarygodności kredytowej, pozostaje niezmieniona, a to ona tak naprawdę przesądza o decyzjach inwestycyjnych. Decyzję Fitch należy traktować w kategorii ostrzeżenia i żółtej kartki dla rządu, żeby podjąć działania zmierzające do obniżenia deficytu. Agencja zwróciła wręcz uwagę na to, że rząd planu redukcji deficytu nie ma, a tymczasem zbliża się 2027 rok, rok wyborczy, kiedy to z założenia pokusa wydatków jest większa.
Stanowisko Fitch już w pierwszym zdaniu ocenia, że zagrożenie dla finansów w Polsce publicznych wzrosło. Wskazuje, że rząd nie ma konkretnego planu redukcji długu i deficytu. Po stronie wydatkowej budżetu może być problem z wprowadzeniem oszczędności, ponieważ nasze wydatki mają w dużej mierze charakter sztywny.
Deficyt rośnie
Problem z narastającą nierównowagą finansów publicznych materializuje się tu i teraz, pokazując potrzebę rozsądnego zarządzania budżetem. Do tego jednak potrzeba zmiany myślenia ze strony rządzących.
Warto zauważyć, że jakikolwiek wzrost rentowności polskich obligacji oznacza, że Polska musi spłacać większe odsetki od pieniędzy, które pożycza, sprzedając dług.
Zmiana perspektywy ratingu Polski na negatywną, w połączeniu z wyższym deficytem i mniejszym prawdopodobieństwem konsolidacji finansów publicznych, to zestaw czynników mogących przejściowo ciążyć rynkowi długu. Decyzja Fitch może w długim terminie być obciążeniem dla wycen obligacji o dłuższym terminie zapadalności.
Pogorszenie obrazu polskich finansów publicznych i to, jak jest on przedstawiany, będzie zatem miało konsekwencje rynkowe. Jeśli chodzi o konsekwencje ze strony UE - która w ubiegłym roku objęła nas procedurą nadmiernego deficytu (PND) - wydaje się, że Polsce na razie "ujdzie na sucho" zejście z zadeklarowanej ścieżki schodzenia z deficytu. Bruksela uznała, że ważniejsze w naszym przypadku jest przestrzeganie tempa wzrostu wydatków netto, a nie sama relacja deficytu sektora do PKB w latach 2025-2028.
Lawina zadłużenia
Na koniec 2023 r. nasze zadłużenie według definicji unijnej wyniosło 49,5 proc. PKB. Na koniec 2025 r. MF zakłada wzrost powyżej 60 proc. PKB. W dwa lata mamy zatem wzrost o 10 pkt. proc. Fitch prognozuje, że na koniec 2027 r. zadłużenie wyniesie 68,3 proc. PKB, a więc w kolejne dwa lata znów dokładamy bez mała 10 pkt. proc.
Dzieje się to w okresie dużego napływu środków z UE i stabilnej sytuacji międzynarodowej, a przecież w kolejnych latach tych funduszy z UE będzie mniej, a nasza gospodarka będzie rosła wolniej. Jeśli co dwa lata będziemy zwiększać zadłużenie w relacji do PKB o 10 pkt. proc., to znajdziemy się na kursie i na ścieżce do poważnego kryzysu sektora finansów publicznych, który dodatkowo może rozlać się na inne sektory. Statek naszych finansów publicznych płynie kursem na górę lodową.
Źródło: Republika, interia.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Poranek Radia
Wiadomości
Najnowsze

Adrian Klarenbach niebawem także w Radiu Republika. Weź udział w nowym programie!

Tusk zapowiedział zamknięcie granic z Białorusią. W tle manewry ZAPAD

PILNE: eksplozja w stolicy Kataru. Nieoficjalnie mówi się o izraelskim ataku na Hamas
