Czarna pantera spłoszyła turystów. Hotelarze chcą odszkodowań

Bułgarscy hotelarze i właściciele restauracji z rejonu płaskowyżu Szumen domagają się odszkodowań od państwa, po tym jak poszukiwania rzekomej czarnej pantery, która miała uciec z zoo i następnie przedostać się do Rumunii, drastycznie zakłóciły ruch turystyczny i spowodowały znaczne straty finansowe. Incydent, który rozpoczął się 20 czerwca, wywołał chaos i strach wśród gości, a cała sytuacja pogłębiła się, gdy władze w Sofii zasugerowały, że tajemnicze zwierzę mogło być jedynie dużym, czarnym psem.
Przedsiębiorcy turystyczni z malowniczego płaskowyżu Szumen w Bułgarii, żądają rekompensat finansowych od państwa. Powodem jest panika wywołana doniesieniami o ucieczce czarnej pantery, która miała spłoszyć turystów i, według niektórych informacji, przekroczyć granicę z Rumunią.
Zakłócenia w działalności turystycznej rozpoczęły się 20 czerwca, kiedy Park Naturalny Płaskowyż Szumen, obejmujący historyczną twierdzę Szumen, został niespodziewanie zamknięty i objęty ścisłą kontrolą policyjną. Powodem były doniesienia o obserwacji drapieżnika nieznanego pochodzenia, zidentyfikowanego później jako czarna pantera, która rzekomo uciekła z prywatnego zoo. Wprowadzono całkowity zakaz wstępu dla odwiedzających.
Panika szybko ogarnęła region, zwłaszcza że początkowe informacje sugerowały, iż pantera mogła uciec do sąsiedniej Rumunii. Alarm podniesiono w rumuńskich okręgach Giurgiu i Teleorman, gdzie lokalne władze rozpoczęły poszukiwania zwierzęcia, które jednak nie przyniosły rezultatów. Sytuację dodatkowo skomplikowały sprzeczne komunikaty – bułgarskie źródła oficjalne zasugerowały później, że rzekoma pantera była w rzeczywistości dużym czarnym psem, choć i ta informacja nie została oficjalnie potwierdzona.
Yuliy Dimitrov podkreśla, że właściciele obiektów turystycznych na płaskowyżu Szumen nie otrzymali żadnego wcześniejszego powiadomienia o sytuacji kryzysowej.
Dowiedzieliśmy się o tym z mediów - stwierdził Dimitrov w rozmowie z Nova TV. - Jesteśmy pięcioma podmiotami zarządzającymi obiektami turystycznymi na płaskowyżu i nikt nie udzielił nam żadnych instrukcji, mimo że większość z nas prowadzi również hotele.
Bezpośrednią konsekwencją było zaniepokojenie o bezpieczeństwo gości. Personel ostrzegał turystów, aby pozostawali wewnątrz, a liczne zaplanowane wydarzenia, w tym wesela, groziły odwołaniem.
Było mnóstwo nerwowych telefonów - relacjonował Dimitrov, choć wyraził wdzięczność lokalnym władzom, które interweniowały, pozwalając na kontynuację niektórych wydarzeń, co pomogło uniknąć poważniejszych problemów z płatnościami i ubezpieczeniami.
Przedsiębiorcy z regionu podkreślają, że około 50 rodzin utrzymuje się z działalności turystycznej na płaskowyżu Szumen. Ich biznesy są silnie uzależnione od warunków pogodowych i sezonowości.
Kiedy pada deszcz, ludzie tu nie przyjeżdżają - powiedział Dimitrov. - Więc kiedy tracisz dni w aktywnym sezonie przez coś takiego, uderza cię to bardzo mocno.
Incydent z panterą, niezależnie od jej faktycznego istnienia, znacząco wpłynął na spadek liczby klientów i przyniósł wymierne straty finansowe.
Źródło: Republika/Nova TV
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Poranek Radia Republika
Wiadomości
Najnowsze
