Wszołek: Fałszywi sprzymierzeńcy rewolucjonistów

Grzegorz Wszołek 28-10-2020, 07:19
Artykuł
Niemowlę (grafika poglądowa)
pixnio.com

Donald Tusk całym sercem wspiera radykalnie protestujących aktywistów proaborcyjnych. Marek Borowski uważa, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. nieodwracalnych wad płodu jest dowodem na atak „hordy barbarzyńców”. Można się zgadzać z tym orzeczeniem lub nie, szanować kompromis aborcyjny albo ubolewać nad stopniem rozemocjonowania, a często i chamstwa manifestujących tłumów. Prawdą jest jednak, że politycy liberalnej opozycji próbują podpiąć się pod nie swoją imprezę, licząc na wywołanie wrzenia. A co kiedyś mówili o kompromisie aborcyjnym?

 

Jaskrawym przykładem w tym sporze jest Donald Tusk. Były premier wspiera Strajk Kobiet, twierdzi w rozmowie z córką Katarzyną, że to „ich protest”. Ostrzega przed rzekomymi „szaleńcami”, którzy niszczą wszystko na swojej drodze. Ktoś mógłby niechybnie pomyśleć, że szef Europejskiej Partii Ludowej to zwolennik liberalizacji przepisów aborcyjnych. Nic bardziej mylnego. Mało tego, gdy kierował gabinetem PO-PSL, nie wykluczał… zaostrzenia prawa.

- Dziś obowiązuje zbyt ogólne sformułowanie „ciężkie uszkodzenie płodu”. W związku z tym polegamy na stuprocentowym zaufaniu do lekarzy. Uważam, że skoro tak wielu ludzi w Polsce nie ma tego pełnego zaufania i ma obawy, że ta formuła jest zbyt ogólna i skłania do nadużyć, to należy może bardziej precyzyjnie nazwać, jaki typ uszkodzenia płodu skłania do aborcji. To byłby w jakimś sensie postęp i czulibyśmy się pewniej, że aborcja w Polsce nie jest nadużywana - komentował ówczesny premier, gdy większość sejmowa odrzucała obywatelski projekt w ochronie nienarodzonych dzieci z wadami letalnymi. Zaskakujące, prawda? W niczym tamta retoryka nie przypominała obecnie zastosowanej przez Tuska. Mało tego, szef rządu wyjaśniał: - Trzeba z szacunkiem przyjmować słowa niepokoju lub argumenty uważających, że to prawo jest nadużywane. Tak, Tusk był zwolennikiem kompromisu aborcyjnego. Tego samego, którego większość protestujących w kościołach, pod kuriami i siedzibą PiS nie akceptuje i daje temu wyraz. Czy były lider PO byłby w stanie dzisiaj powtórzyć swoje uwagi z końcowego okresu rządów? Bardzo wątpliwe.

Mamy jeszcze przykład Marka Borowskiego. To właśnie prominentny polityk dawnego SLD był autorem treści art. 38 w konstytucji, z którego wynika, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. W trakcie swoich wystąpień, Borowski wyjaśniał swoje poglądy w stylu dzisiejszych działaczy pro-life. - Czy dziecko przed urodzeniem jest człowiekiem? – to odpowiadam, że jest człowiekiem, człowiekiem staje się w łonie matki. Teraz jest kwestia momentu, w którym staje się człowiek. Na ten temat są różne teorie. (…) Płód jest naturalnie istotą ludzką - gdyby dzisiaj Borowski powtórzył swoje stwierdzenia sprzed 23 lat, szyby jego domu zostałyby wybite, a mury zamalowane znakiem pioruna.

A kto wypowiedział to ostrzeżenie? - Jakiś krok w kierunku ograniczenia liczby legalnych aborcji w Polsce jednak by się przydał. Chociaż z tego powodu, że w czasie ostatnich 10 lat liczba legalnych aborcji w Polsce gwałtownie wzrosła - mówił, uwaga, uwaga… mecenas Platformy, Roman Giertych! I to zaledwie cztery lata temu. - Jest obecnie zarówno w interesie PiS jak i PO zawrzeć kompromis aborcyjny, który będzie pełną realizacją wyroku TK z 1997. Należałoby zawrzeć taki kompromis szybko, aby sprawa ta nie spowodowała wyrośnięcia nastrojów społecznych, które pozwolą na scenę polityczną wejść ugrupowaniom skrajnie lewicowym - nie mogąc doczekać się finiszu, czytam dalej.

I tu mamy perełkę adwokata, który z narodowca przekształcił się w liberalnego lewicowca. - (…) nowy kompromis mógłby wyglądać w ten sposób, że w przypadku ciąży z gwałtu lub ciężkiego uszkodzenia płodu (minister zdrowia mógłby tutaj określić zawężająco tę ostatnią kwestię), aborcja nie podlegałaby sankcjom prawa karnego, ale też nie byłaby wykonywana w szpitalach legalnie i na koszt społeczeństwa - proponował. Dziś Giertych stoi murem za strajkiem, który rozniósłby go na strzępy, gdyby miał odwagę powtórzyć swoje tezy wprost działaczom proaborcyjnym na ulicach.

To tylko kilka przykładów na potwierdzenie tezy, że część zaangażowanych protestujących z dobrymi intencjami nie ma wiedzy i jest wykorzystywana przez polityków. Panom w garniturach nie chodzi o aborcję czy skrócenie cierpień kobiet, a o wywołanie wrzenia. Ciężko mi sobie wyobrazić jednak, że rewolucjoniści zjednoczą się z ludźmi, których poglądy - co widać na załączonym obrazku - nie odbiegają tak bardzo od Ordo Iuris.

 

Źródło: TV Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy